Miałam kiepski dzień..... Więc po tygodniu szkoły, postanowiłam rozweselić siebie (i może i was) dodając rozdział numer 45 :)
Enjoy it !
~ Samotna :c:
*Laura*
Pod mój dom zajechaliśmy przed ósmą.
Wysiadłam z samochodu, a zaraz za mną Ross.
Przez całą drogę, teoretycznie nic nie mówił, co wzbudziło we mnie jeszcze większy strach.
Gdy wygrzebałam z torebki klucze i wprowadziłam go do środka, chłopak zaproponował, że zrobi nam śniadanie.
- Nie. - powiedziałam od razu, rzucając moje rzeczy na kanapę. - Nie ma mowy. Nie będziesz marnował także i moich jajek.
- No weź. Pozwól się zaskoczyć. - powiedział z nutką namiętności w głosie. Jak jakiś zboczeniec.
- Dobra. Pójdę się przebrać w coś domowego, a ty masz pół godziny na zrobienie czegoś jadalnego. - powiedziałam.
Chłopak kiwnął głową, po czym z uśmiechem pobiegł do kuchni.
Przewróciłam oczami (chyba po raz setny tego dnia), po czym poszłam na górę, do swojego pokoju.
Szybko ubrałam coś po domu.
Odczekałam dokładnie 30 minut, po czym zeszłam na dół.
*Ross*
Się wrobiłem. Przecież ja totalnie nie umiem gotować ! Zwłaszcza, że siostry Marano mają jakieś dziwne rzeczy w tej lodówce. CO to w ogóle jest ? Kotlety sojowe ? Jak kotlety mogą być bez mięsa ?
Ser słodki 0% cukru. Wat ?
Cóż, chyba trzeba skorzystać z planu b.
Wziąłem telefon i wykręciłem numer mojego starego znajomego.
*rozmowa telefoniczna*
Mężczyzna: Fast Breakfast, czym mogę służyć ?
Ja : Matt, stary, potrzebuję twojej pomocy !
M: Ross, hej ! Dawaj, co tym razem ?
J: Potrzebuję czegoś pysznego, ale co się robi w trymiga.
M: Chyba mamy coś takiego. Gdzie przywieść ?
Podałem mu adres, po czym dodałem, by się pośpieszył.
Zostało mi tylko 20 minut.
Po 15 Matt zadzwonił do drzwi, trzymając w ręku siatkę z moim zamówieniem.
- Czemu to takie pilne ? - spytał, gdy podałem mu gotówkę.
- Założyłem się z dziewczyną, że zrobię pyszne śniadanie, a sam wiesz, że nie umiem gotować.
Chłopak zaśmiał, podając mi jedzenie.
- Nigdy się nie zmienisz Ross, huh ? Dzwoń kiedy twoja dziewczyna znów cię wyzwie na gotowanie ! - powiedział, po czym skleił ze mną piątkę i zaczął odchodzić.
- Dzięki, Matt. Znów mnie ratujesz ! - krzyknąłem jeszcze za nim, po czym szybko zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni.
Wyjąłem z opakowania, jeszcze ciepłe tosty i położyłem je na dwóch talerzach.
Wyglądały zbyt idealnie, więc podźgałem je parę razy widelcem. Sam nawet nie wiem czemu.
Następnie utopiłem je w morzu keczupu, po czym położyłem na stole, razem z dwoma szklankami... FU.... soku ananasowo-bananowego, jedynego jakiego miały w lodówce.
Szybko wyrzuciłem jeszcze opakowania po tostach do kosza na śmieci, kiedy Laura zeszła na dół.
Zmarszczyła brwi, gdy dotarł do niej pyszny zapach jedzenia.
- Sam je zrobiłeś ? - spytała podejrzliwie, podchodząc do stołu i z brakiem wiary spoglądała na ,,moje" tosty.
- Sam. Za kogo ty mnie masz ? - mruknąłem, po czym podszedłem do niej, by odsunąć jej krzesło.
Usiadła. Wyciągnęła rękę po szklankę soku i pociągnęła łyk ze szklanki.
- Jak ty to możesz pić ? - spytałem, siadając naprzeciw niej. - Smakuje okropnie.
- Nessa kupuje ekologiczne żarcie. - mruknęła. - Więc, nie mam wyboru. Chyba że sama będę robić zakupy. A uwierz: nie chce mi się.
Uśmiechnąłem się.
- To... Smacznego. - powiedziałem.
*Laura*
Co za podły oszust.
Mogło by mu się udać, gdyby nie fakt, że od dobrego miesiąca Vanessa nie kupiła chleba tostowego. Sera, który był w tych ,,zrobionych przez Rossa" również nie było nigdy w lodówce.
Mimo to, zjadłam pyszne śniadanie.
Zdemaskuję go, po nim, a co ?!
Gdy skończyliśmy jeść, chłopak zaoferował, że pozmywa.
- Oj, daj spokój ! - powiedziałam.
Wzięłam talerze i ruszyłam do kuchni.
Chłopak od razu wstał i poszedł za mną.
- To może ja śmieci wyrzucę, co ? - zaproponował.
- Czemu ? - spytałam, otwierając kosz. - Czyżbyś bał się tego, co tam znajdę ? - mruknęłam, wyciągając z niego opakowania po tostach z jakiejś knajpki.
Chłopak się zaczerwienił, po czym przetarł nerwowo włosy.
- Taki z ciebie kucharz, co ? - dodałam, wyrzucając do kosza z powrotem opakowanie.
- Sorka, Lau... przepraszam. Serio. - powiedział, podchodząc do mnie powoli. - Chciałem ci po protu zrobić pyszne śniadanie, ale przez te wasze nieciekawe składniki i moje... dość przeciętne umiejętności w gotowaniu...
- Jest ok. - powiedziałam, gdy był metr ode mnie. - Po prostu nie musisz mi imponować tym, jak gotujesz. Mogłeś jawnie coś zamówić i też było by dobrze, ok ?
Chłopak kiwnął głową, po czym stanął naprzeciw mnie. Po sekundzie zastanowienia, położył mi ręce na biodrach.
Chciałam się cofnąć, lecz już opierałam się o róg blatu, więc nie było mowy.
- Pogadajmy o czymś innym, co ? - zaproponował.
Zalała mnie fala gorąca.
- O czym na przykład ? - wydusiłam.
- O wczorajszej nocy. - powiedział.
Coraz cieplej....
- Nie wiem o czym mówisz... - odparłam, zaplatając mu ręce na szyi.
Teraz to jego policzki zróżowiały.
Byliśmy blisko. Bardzo blisko. Za blisko.
*Vanessa*
- Może to był błąd, żeby ich tam wepchnąć ? - powiedziała cicho Delly.
Upiłam łyk soku, po czym odparłam:
- No weź, Dells ! Co złego może się stać ? Najwyżej ustalą, że wolą się przyjaźnić.
- Albo się pozabijają. - mruknęła dziewczyna.
- Przestań, moja siostra go kocha... Wiem to. Będzie udawać, że go nienawidzi, ale ja ją znam.
- Też mi się zdaje, że Ross ma do niej słabość. I może dlatego powinniśmy ją stamtąd wydostać ?
- Co masz na myśli ? - spytałam,. sprawdzając, czy chłopcy wciąż się w salonie i grają w gry, i że nikt nie słyszy naszej rozmowy.
Poszli tam, zaraz po wyjściu Raury i siedzą tam od bitej godziny.
Raini też była z nimi.
Więc, same z Delly piłyśmy sok przy wysokim blacie w ich kuchni.
- Ross wie, jak działa na dziewczyny. Boję się, że źle to wykorzysta...
- No weź... - odparłam. - Mówię ci: nic im nie będzie.
Delly odpuściła.
Wypiła jeszcze łyk, po czym powiedziała, że pójdzie do toalety,.
I nagle naszły mnie wątpliwości: co jeśli Lau nie jest w nim zakochana, a ja się pomyliłam ?n
Najpierw wciągnęłyśmy ich w związek, teraz mieszkanie razem... Ale to tylko dwa dni... Nic im nie będzie...
No nie ?
*Ross*
Najchętniej w jednej chwili wbiłbym się w usta brunetki. Ale... Wolę, żeby to ona to zrobiła.
Skoro zaczęła, to niech skończy, prawda ?
Położyłem ręce na jej biodra i przyciągnąłem jeszcze bliżej, tak, że stykaliśmy się ciałami, i czułem bicie jej serca.
Biło szybko. Naprawdę szybko.
- Dobrze wiesz o czym mówię. - powiedziałem.
Pokręciła głową.
- Nie, niestety.
- Mam ci może przypomnieć ? - zapytałem. - Czy może sama chcesz to zrobić ?
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
Ostatnio takie gierki były u nas na porządku dziennym.
A mnie się to podobało.
Jedną rękę przeniosła na moje ramię, drugą zaś odgarnęła kosmyk z mojej twarzy.
Zasady tej gry były proste: kto nie wytrzyma presji i pocałuje drugie.
Zbliżyłem twarz blisko jej, a gdy nasze usta dzieliły milimetry, szepnąłem:
- Wiem, że chcesz mnie pocałować.
W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
Laura puściła mnie, lecz ja nie chciałem puścić jej.
- Puść mnie. - powiedziała złowrogo, po czym wybuchnęła śmiechem.
Powlokła się do holu, a ja za nią, obejmując ją od tyłu.
Gdy chwyciła za klamkę, pocałowałem ją w szyję, a ona się słodko zaśmiała.
Wtedy stanąłem z nim twarzą w twarz, po raz pierwszy.
*Laura*
- Alex ? - spytałam chłopaka, zdejmując z siebie łapska Rossa.
Chłopak w drzwiach, uśmiechnął się niepewnie.
- Hej, Laura... Em... Reżyser mnie przysłał. Mogę... um... wejść ? - spytał.
Byłam lekko zdziwiona, lecz wpuściłam chłopaka do środka.
- Ross to jest Alex, Alex: Ross. - przedstawiłam ich sobie, gdy wszyscy znaleźliśmy się w salonie.
Usiadłam na kanapie, Ross obok mnie, Alex na przeciw.
Podali sobie dłonie, po czym Alex zaczął:
- Więc reżyser mnie przysłał, żebyś wybrała jedną z tych dat na sesję do magazynu modowego. - podał mi kartkę z pięcioma datami.
Najbliższa była jutro - odpada, jestem uziemiona z Rossem.
Kolejna za trzy dni - jak dla mnie bomba.
- Może być za trzy dni. - powiedziałam, oddając mu kartkę.
- 20 grudnia. Ok, zapiszę. A po drugie: Ross, twoja siostra dzwoniła do studia i mówiła, że masz zamiar zrezygnować z....
- Tak, tak ! - zawołał nagle, pobudzony Ross. - Wyjaśnię to szefowi po jutrze, kiedy mam umówione spotkanie, dobrze ?
- Z czego rezygnujesz Ross ? - spytałam.
- Oh, z premii, nieważne. - bąknął szybko.
*Ross*
Spojrzałem na Alexa wymownie. Ona nie może się dowiedzieć. Nie teraz. Nie od niego.
Chyba zrozumiał, po wstał.
- Ok, w takim razie będę się zbierał. - powiedział.
Laura uśmiechnęła się, po czym podeszła do niego i przytuliła go na pożegnanie.
Gdy odprowadzała go do drzwi, słyszałem jak jej mówi, że dostał rolę w naszym serialu, i, że już nie może się doczekać kolejnego spotkania z nią .
Ugh, niech już sobie idzie ! Po chwili Laura wróciła do salonu.
- Więc, teraz szczerze: z czego rezygnujesz ? - spytała, krzyżując ręce na piersi.
Nie mogę jej powiedzieć. Nie w tej chili, bo to by ją załamało.
------------------------
Bum ! A czo ten Ross kombinuje ?
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !
Z czego rezygnuje? Z roli? Z udawania tej pary? Nie wiem, ale żeby to nie było to, co myślę, bo ja też się załamię :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie rezygnuje z serialu
OdpowiedzUsuńjeju jak ja bym chciała wiedzieć co będzie dalej w tym momencie :D pocałowali się prawie YAY :D
OdpowiedzUsuńfajnie jakbyś dodała nexta w ciągu dzisiejszego dnia ale muszę powstrzymać i wytrzymać a ty musisz go napisać :D
Życzę dużo weny :D
Ale jestem ciekawa z czego Ross rezygnuje :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
Czekam na next :D
Aaa! Ale było gorąco :D Oby tak dalej, zostało jeszcze duuuużo czasu, haha :)
OdpowiedzUsuńCo się stało z Rossem? Nie ma czasu na zespół i serial jednocześnie? Oby nie!
Świetny ! A z czego Ross chce zrezygnować, hymm ? Gadaj ! Ja MUSZĘ wiedzieć ! Albo, dobra nie mów, nie chcę wiedzieć, chcę mieć niespodziankę ! Chyba przedawkowałam dzisiaj cukier, bo odbija mi SZAJBA !!!!!!! Taaaa, jak by to była nowość ! Raura się nam rozwija !
OdpowiedzUsuńŁuhuuu, ale się cieszę ! Ross, mmmmmm, jaki casanova !!! Mrrrr !
Hah, te ich mieszkanie razem, bezcenne ! Genialnie to wymyśliłaś !
Nie mogę się doczekać nexta ! <3