niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 51

*Ross*

Tak jak myślałem, Laura była na placu zabaw niedaleko studia Disneya.
Zawsze w przerwach, przychodziły tu z Raini.
- Coś tak sądziłem, że tu będziesz. - powiedziałem.
Nic nie odpowiedziała, nawet się nie odwróciła.
Siedziała na huśtawce, tyłem do mnie, w ciszy.
- Chyba powinnaś wracać do domu. - powiedziałem znów. - Vanessa się o ciebie martwi, z resztą tak jak moja rodzinka.
- To przez Vanessę i Delly musieliśmy udawać parę. - powiedziała tylko.
- Jakoś mnie to zbytnio nie dziwi. - rzekłem, w sumie zgodnie z prawdą.
Te dwie zawsze chciały, żebyśmy byli parą, poza tym tylko one wiedziały, że będziemy wtedy, razem na tej kręgielni,
- A mnie tak. - odparła Laura. - Nie wiem, jak mogły nam to zrobić.
- Spytamy się ich. - powiedziałem, podchodząc do niej. - Ale musisz wrócić ze mną do domu.
Wyciągnąłem ku niej dłoń, a ona podała mi swoją i wstała..
Jej ręka była lodowata, więc szybko zdjąłem z siebie górę od garnituru i podałem jej.
Nie protestowała, lecz gdy ją ubrała, a ja objąłem ją ramieniem, by nie zamarzła, ostrzegła mnie:
- To wcale nie oznacza, że ci wybaczyłam.
Uśmiechnąłem się.
- Wiem, wiem,...

*Vanessa*

Dochodziła dziewiąta, kiedy drzwi nagle się otworzyły.
Do domu weszła Laura.
Oczy miała czerwone od płaczu, ubranie przemoczone, oraz była ubrana marynarkę od garnituru... Rossa, który wszedł chwilę po niej, w samej bluzce.
Wszyscy rzuciliśmy się w ich kierunku.
- Laura, gdzie byłaś? - spytałam, mocno ją przytulając.
Odwzajemniła uścisk.
- Już dobrze, Van. Nic mi nie jest. - odparła dziewczyna.

*Rydel*

Fajnie, nawet nie zauważyłam, kiedy mój brat wyszedł z domu !
- Ross, kiedy wyszedłeś?? - spytałam, podchodząc do niego, podając mu koc, lecz on go odrzucił.
- Zaraz jak przyjechaliśmy. Wiedziałem gdzie będzie. - odparł.
- Miło widzieć, że wasza dwójka się pogodziła. - szepnęła Nessa.
Laura zdjęła z siebie marynarkę Rossa i oddając mu ją, powiedziała:
- Nie pogodziliśmy się. - odwróciła się i chciała iść na górę, lecz Ross złapał ją za nadgarstek i odwrócił ku sobie.
- Laura, muszę ci coś powiedzieć...

*Laura*

- Wiesz, że mi na tobie zależy. - powiedział.
Szczerze to już mi trochę przeszła ta cała złość.
Nie wiem, czy to przez to, że przyszedł po mnie na plac zabaw, czy po prostu przez to, jak bardzo go kocham, ale nie mogłam się na niego gniewać, nawet po tak wielkim świństwie.
- Ta, jasne ! - prychnęłam, choć w oczach stanęły mi łzy. - Jesteś kretynem, jeśli uważasz, ze...
- Dość ! - krzyknęła Nessa.
Był to taki głośny i zawzięty krzyk, że wszyscy automatycznie na nią spojrzeliśmy.
Vanessa wyglądała, jakby zaraz miała eksplodować, albo co gorsza: pozabijać nas wszystkich.
Oddychała ciężko i najwyraźniej zbierała siły, by coś powiedzieć.
Cokolwiek to było, musiało być ciężkie do powiedzenia, bo trwało to chwile.
Ale nikt jej nie przerywał. Wszyscy byli ciekawi co powie.
I wtedy z jej ust padły słowa, których nigdy, przenigdy bym się nie spodziewała:
- Oni jadą w trasę, Laura.
Delly spojrzała na nią zadziwiona, a reszta spojrzała na mnie z na wpół żalem, na wpół ciekawością, wymalowaną na twarzy.
Chwile to trwało, zanim wszystko zrozumiałam...
Oni. Oni, czyli R5. A więc i Ross.
Jadą. Czas teraźniejszy, czyli niedługo...
W trasę. Wyjeżdżają. Zostawiają nas.
Poza tym jej ton głosu - jakby za chwile miała się załamać, co oznacza, że na długo wyjeżdżają.
Spojrzałam na każdego, po kolei, zatrzymując się przy Rossie.
- Ross... - szepnęłam, licząc na wyjaśnienie.
On jednak był chyba niezdolny do wybycia z siebie jakiegokolwiek słowa.
Na szczęście, Rydel przyszła z mu z pomocą:
 - To prawda, Lau... - szepnęła, podchodząc do mnie. - Niedługo jedziemy w trasę koncertową, po Stanach, Europie, Azji i Australii. Lau, przepraszamy... Mieliśmy ci powiedzieć, ale nikt nie zdobył się na odwagę... I to dlatego Ross powiedział, że nie chce się z tobą wiązać, nie chciał, abyście tkwili w takiej beznadziejnej sytuacji....

*Ross*

Wszystko się wydało. Laura się dowiedziała.
W jej oczach widziałem czysty szok.
Równie dobrze mogła mnie teraz przytulić, co i zdzielić prosto w twarz.
Po niej spodziewałbym się wszystkiego i nic by mnie już nie zdziwiło.
Za oknem zaczął padać mocny śnieg. Rzadko tu padało, ale kiedy już tak się działo, śnieg tworzył z ulicami, oświetlonymi milionami lampek magiczny widok.
Miałem ochotę wziąć Laurę za rękę i iść z nią wzdłuż drogi.
Zapomnieć o kłótni, wigilii i trasie i po prostu iść, przed siebie...

------------------------
Przepraszamy, za długą przerwę, ale wakacje rządzą się swoimi prawami haha
Pozdrawiamy,
- Kicia

KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!



11 komentarzy:

  1. Nareszcie rozdział :D Cudowny, ale czemu przerwałyście w takim momencie? No... no... no co ona teraz zrobi? xd Czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się nie ciesze! :d
    Ona ma go pocałowałac!
    Ma być wszystko dobrze, no!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie ! :D
    Super rozdział:* wszystko ma być dobrze :)
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ciesze się ze się pojawił. Wiedziałam że Ross ją znajdzie :) ciekawe czy wyjedzie w trasę. Czekam na next
    ~ Nieznajoma

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK TAK TAK nawet nie wiesz jaka moja mordka była szczęśliwa gdy weszła na twój blog i zobaczyła rozdział 51.Rozdział świetny czekam z niecierpliwością na next :D




    OdpowiedzUsuń
  6. DRAAAMA!
    Gdzie drama, jestem ja
    Moja krew, oby tak dalej, kocham dramy :")

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!
    Czekam na nexta! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :*
    Czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślałam że Lau będzie miała większe opory z tym że Ross chciał ją z tamtą zabrać. To słodkie że wiedział gdzie szukać dziewczyny. W końcu prawda o trasie wyszła na jaw. Tak szczerze to na początku nie wiedziałam o co chodzi (na swoją obronę powiem tak że rozdział 49 był dawno temu dodany, żartuje z tym, przyznam się bez bicia po prostu zapomniałam) Gdyby nie Rydel i Van i ich przebiegły plan Ross i Laura chyba by się do siebie nie zbliżyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry chodziło mi o rozdział 50 a nie 49. Tak jest jak pisze się komy z ledwo otwartymi oczami. Ale tu nie mowa o moim zmęczeniu.

      Usuń