*Laura*
Przytuliłam go ?! FUUUU !
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam ! - wyrzuciłam z siebie. - Nie chciałam ! W życiu bym cię nie przytuliła ! To dlatego, że zbiłam wszystkie ! I wiesz...
- Jasne, nie ma sprawy ! - przerwał mi. - Nic sie nie stało.
- Sorry. - mruknęłam.
- Udawajmy, ze nic się nie stało. - zaproponował.
- Tak, to dobry pomysł, Lynch.
W tej chwili wróciła Van i Dell.
- To co... - Dell spojrzała na tablicę wyników. - Laura zbiłaś wszystkie kręgle !
- Tak. - mruknęłam.
- To super. - uśmiechnęła się Nessa. - Mam chipsy, możemy kontynuować...
- Nie. - przerwałam jej. - Ja lepiej pojadę do domu.
- Co ? Ale czemu ? - zapytała Nessa.
- Kiepsko się czuję... Dell odwieziecie mi potem Van do domu ? - zapytałam.
Musiałam stamtąd pójść. Nie wytrzymałabym w towarzystwie Lyncha z myślą, że go... bleee... przytuliłam.
- Jasne, Lau. - odparła Rydel.
- Dzięki. Widzimy się w domu, Van. Narka, Delly... Do jutra, Lynch. - powiedziałam i zbierając moją torebkę podeszłam do lady, gdzie oddałam buty.
I poszłąm do samochodu, po czym pojechałam do domu.
Brawo, Laura ! Wykazałaś się ! - zganiłam się.
*Ross*
I Marano sobie poszła. W sumie, powinienem się cieszyć, że nie muszę spędzać czasu w jej towarzystwie, ale... To, że mnie przytulił, to dowód, że aż tak mnie nie nienawidzi. To dobrze, nie ? Może dzięki temu będzie nam się lepiej pracowało na planie ?
Ale muszę przyznać, że to było nawet miłe, gdy mnie przytuliła. Znów poczułem ten boski zapach szamponu i jej perfum.
- Ross, czy coś się stało, kiedy nas nie było ? - zapytała Nessa.
- Nie, no jasne, że nie. Nie wiem, co jej się stało. - wzruszyłem ramionami.
- Dziwne. - odparła starsza Marano. - Moja siostra zazwyczaj się tak nie zachowuje...
Znów wzruszyłem ramionami.
- Dobra, grajmy. Jest siedemnasta, a na osiemnastą umówiłem się z Maią. - powiedziałem.
*Nessa*
- Już siedemnasta ?! - prawie krzyknęłam.
Chłopkak kiwnął głową.
Kurdę, już godzinę temu powinnam wysłać zdjęcia producentowi A&A.
- Rzucaj Van. - powiedział Ross, wskazując na kręgle.
- Yyy... Delly możesz zacząć ? Ja muszę jeszcze coś wysłać.
- Jasne, Ness. Nie ma sprawy. - Delly zrozumiała o co mi chodzi i chwyciła za kulę.
Ja w tym czasie usiadłam na kanapie i wybrałam numer producenta A&A.
Szybko zmieniłam na MMS i wybrałam 6 zrobionych przeze mnie zdjęć.
,,Zmiana planów. Proszę wrzucić zdjęcia jutro, przed galą. Nessa." - dopisałam.
Chwilę trwało, zanim wcisnęłam wyślij.
Po paru sekundach otrzymałam odpowiedź:
,, Zdjęcia świetne. Nie wiem jak ich do tego zmusiłyście :) Ok, jutro przed galą. "
Dell zbiła 6 kręgli.
Odłożyłam telefon na stolik.
- Świetnie ! - zawołałam, przybijając jej piątkę. - Wysłałam. - szepnęłam jej jeszcze do ucha, gdy ona siadała, a ja wstałam.
Wzięłam kulę i zaczęliśmy prawdziwą zabawę.
*Laura*
Od pół godziny leżałam na kanapie i oglądałam telewizję, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zatrzymałam film, który aktualnie oglądałam i zwlokłam się z kanapy.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
Przede mną stanęła jakaś kobieta w garniturze, w średnim wieku.
- Dzień dobry, panno Marano. - uśmiechnęła się kobieta.
- Dzień dobry. - powiedziałam, próbując sobie przypomnieć, czy skądś ją znam. Nie, nie znam.
- Jestem Monic Stone, pracuję dla Disneya.
Tak, możliwe, że już ją kiedyś widziałam.
- Tak, proszę wejść. - zaproponowałam.
- Dziękuję bardzo. - odparła kobieta, wchodząc do środka.
Zamknęłam za nią drzwi, po czym wskazałam, by poszła do salonu.
Usiadła na jednym z foteli, ja na przeciw niej na kanapie.
- Pewnie dziwi się pani, po co tu przyszłam. - zaczęłam.
Pani ? Jak ja nienawidzę tego oficjalnego tonu.
- Nie... To znaczy, może odrobinkę. - mruknęłam.
- Tak też myślałam. Kierownicy Disneya przysłali mnie tu, bym powiedziała pani o jutrzejszej gali.
Gala... No faktycznie.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się.
- A więc limuzyna przyjedzie po panią o godzinie 19:30, o 20:00 dotrzecie na miejsce gali, która odbędzie się na Grand Olympic Auditorium, po raz pierwszy od wielu lat, tutaj w LA. Tam przez następne pół godziny będziecie mili za zadanie prezentować się na czerwonym dywanie, rozdawać autografy i udzielać wywiadów.
- Jasne, jak zawsze. - odparłam.
Później przeniesiecie się na salę, gdzie będą rozdawane nagrody. - dodała. - Reszta jest już chyba wiadoma. Po ceremonii znów nastąpią zdjęcia na czerwonym dywanie, po czym wsiądziecie do limuzyny i około północy będziecie w domach.
- Wszystko jasne.
- To dobrze. A i jeszcze jedno: w środę macie umówione spotkanie z fanami na godzinę 12 w centrum, a o godzinie 15 jedziemy na wywiad do radia.
- Ok.
- Cudownie. - kobieta sięgnęła do wielkiej torby, którą ze sobą przyniosła.
Wyjęła z niego wielki pudło (jakieś 0,5 na 1 metra) w kolorze kasztanu.
- Co to ? - zapytałam.
- To strój na jutrzejszą galę. - podała mi pudełko.
Od razu chciałam je otworzyć, lecz powstrzymała mnie ruchem ręki.
- Dopiero jutro. Gdyby na gali pytali cię o sukienkę, wszystkie informacje są w środku. - po tych słowach wstała.
- Jasne.
- Wszystko jasne ?
- Tak. - również wstałam, podając jej rękę.
- Cudownie, teraz jedziemy do pana Lyncha, by przekazać mu wszystkie informację. - uśmiechnęła się kobieta, idąc w stronę drzwi. - Do widzenia.
- Do widzenia. - odparłam, otwierając jej drzwi.
Kobieta skinęła głową i wyszła.
Wróciłam do salonu i kontynuowałam oglądanie filmu, co chwilę zerkając na pudło.
Ale mnie korciło by je otworzyć...
--------------------
I jest ! W następnym rozdziale - GALA !!!
Oj, będzie się działo !
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!
Świetny!
OdpowiedzUsuńten rozdział był boski :D już się nie mogę doczekać nexta :D wrzucaj szybko ;)
OdpowiedzUsuńświetny nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdyby Laura i Ross pokrzyżowali plan Rydel i Van. Byłoby naprawdę fajnie. Pomyślisz o tym? ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze ekstra :)
Super rozdział! Nie mogę się doczekać nexta! Ciekawe co się będzie działo na gali...
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuń