piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 20 ,,Co za debil"

*Alexis*

Ten cały Rocky, o którym mówiła mi Laura był naprawdę słodki. Zaraz po moim przyjściu podszedł do mnie i zaczęliśmy rozmawiać - okazało się, że mamy naprawdę dużo wspólnego. Oboje lubimy te same sporty, jedzenie. Po parunastu minutach w basenie, przenieśliśmy się do ogrodu, moje sąsiadki rozłożyły mnóstwo koców i leżaków, gdzie spokojnie kontynuowaliśmy z Rockym rozmowy.

*Laura*

Po przyjściu Alex, ,,oddałam" ją w ręce Rockiego. Miałam nosa, żeby ich zeswatać.
No, to teraz mogłam wskoczyć do basenu.
Ponieważ moja siostra i większość klanu Lynch przeniosła się do ogrodu, mogłam się spokojnie zrelaksować.
Zdjęłam ręcznik, spięłam włosy i usiadłam na brzegu basenu, mocząc nogi.
Ponieważ słońce zaczęło powoli zachodzić, postanowiłam szybko wejść - zanim zrobi się kompletnie zimno.
Zanurkowałam i wstrzymałam oddech na paręnaście sekund.
Lubiłam tak robić, gdy miałam ważny problem i musiałam się z nim jakoś uporać.
Tym razem moim problemem był David.
Z jednej strony zawsze mi się podobał, lecz z drugiej - coś czułam, że nie wyszło by nam.
Może Lynch miał rację, że nie powinnam się z nim spotykać ?
A może to ja oszalałam, żeby słuchać Lyncha ?
Wynurzyłam się i jakże się zdziwiłam.
Na brzegu, w samych kąpielówkach stał Lynch.
- Ładnie ci w różowym. - pochwaliłam jego kąpielówki.
- Hahaha. Śmieszne, Marano. - mruknął.
- No wiem.
Podpłynęłam do murku.
- Masz zamiar tak stać, czy jednak popływasz ? - zapytałam.
- Miałem zamiar popływać, ale zobaczyłem, że ty tu jesteś. - odparł.
- Nie no, ja już wychodzę. - powiedziałam, wciągając się na murek.
Następnie założyłam klapki i owinęłam się ręcznikiem.
- Zimna ? - zapytał, nachylając się nad taflą wody.
- Sam sprawdź. - odparłam, delikatnie popychając go.
Chłopak w jednej chwili stracił równowagę i wpadł do wody.
Po chwili się z niej wynurzył i otarł ręką mokre włosy.
- Mam D'ej'a Vu. - mruknął.
- Ta, ja też. - prychnęłam.
Następnie zaczęłam kierować się na taras, by wejść do domu i się przebrać, lecz zatrzymał mnie głos Lyncha:
- David pewnie by się wkurzył, gdybyś go tak pchnęła do basenu.
- Co mi tym chcesz powiedzieć ?
- Że ja jestem od niego lepszy. - mruknął, robiąc fikołka w wodzie.
Zaśmiałam się.
- I może, że powinnam się z tobą umówić, co Lynch ?
- Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość, Marano. - odparł.
- Oj, Lynch. Ty się chyba nigdy nie nauczysz ! Nie lubię cię, ok ? - zapytałam. - Myślałam, że ty mnie też.
- Ja ? Ja cię nienawidzę..
- Ja cię nienawidzę bardziej. - odparłam z udawaną słodyczą w głosie.
Następnie udałam się do domu, gdzie się szybko ubrałam.
Gdy wróciłam do ogrodu, Riker z Rossem zajęli się rozpalaniem ogniska.
Gdy to już zrobili, zaczęliśmy rozmawiać, smażyć kiełbaski (Bóg wie skąd wzięły się w lodówce).

*Ross*

Zanim się obejrzeliśmy dochodziła już 3 w nocy.
Zaczęliśmy się zbierać.
- Ej, a może po prostu zostańcie na noc ? Mamy pokoje gościnne i w ogóle, po co macie jechać po nocy ? - zaproponowała Nessa, pomagając mojemu najstarszemu bratu gasić ognisko.
Rydel na początku się opierała, że nie chcemy robić kłopotu, lecz już po chwili razem z Rikerem i Rockym podążała do pokoju gościnnego na drugim piętrze.
Alexis dostała miejsce na rozkładanej kanapie w pokoju Van, mimo iż jej dom był pięć minut drogi stąd.
Po paru minutach w kuchni zostałem tylko ja i Marano, która zmywała po imprezie.
- To ten tego... - zacząłem.
- Jak chcesz to możesz iść się położyć u mnie w pokoju, ja się prześpię na kanapie. - zaproponowała, nie darząc mnie nawet spojrzeniem.
- Nie. Ja się tu położę, a ty idź do siebie, Marano. - mruknąłem.
- Jak chcesz. - odparła, wycierając ręce w ścierkę. - Narka, Lynch. - i gasząc światło, wyszła do góry.
Wyciągnąłem z pod kanapy kołdrę i poduszkę i położyłem się spać.
Przez pewien dłuższy czas panowała cisz, jak w grobie. Serio.
Dopiero po chwili.tą nieskazitelną ciszę, przerwał cichy głos:
I've been wishing for something missing
To fill this empty space
To show the person behind the curtain
So you'll understand
Who I really am
Od razu rozpoznałem i głos i piosenkę. 
Marano, śpiewała piosenkę z A&A - The me that you don't see.
Wstałem najciszej jak mogłem i cicho podążyłem na górne piętro.
Drzwi do pokoju Marano były uchylone, więc stanąłem przy nich i nasłuchiwałem.
Nachyliłem się jeszcze odrobinę. Ale to był błąd.
Upadłem, a jej drzwi się otworzyły.
- Lynch ! - krzyknęła najciszej jak umiała, by nie obudzić reszty.
Odłożyła gitarę i podeszła do drzwi.
Wstałem.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty ? - warknęła.
- A ty ? - odparłem.
- Ja ? Nie mogę spać, więc ćwiczę. Jeśli ci to przeszkadza, to przestanę, ale idź już sobie !
- Idę, nie mam zamiaru na ciebie dłużej patrzeć.
- I wzajemnie, Lynch !
Odchrząknąłem.

*Laura*

Nagle nie wiem czemu, ale jego głos złagodniał.
- To... dobranoc. - powiedział, lekko speszony.
- Dobranoc. - odparłam, a gdy zaczął schodzić na dół, zamknęłam drzwi,.
Co za debil. Jak ja go... nie lubię.
Co dziwne. Zawsze go nienawidziłam, a teraz go nie lubię. Jest jakaś zmiana.

-----------------------------

A więc jest. Numer 20. Dla mnie jest średni, ale to tylko dlatego, że prawdziwą bombę zostawiłam na dwa następne rozdziały. Obiecuję, następne będą ciekawsze. PROMISE !

KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!



 

4 komentarze:

  1. Powinn cię zabić za miesiąc niedodawanego rozdziału, ale ten jest świetny! Zakrztusiłam się, kiedy Ross powiedział:
    "Jestem od niego lepszy"
    Czyżby podobała mu się Laura? ^^ czekam na tę wielką bombę i zapraszam do siebie:
    przetrwac-liceum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę świetny :D czekam na nexta :D
    p.s. zapraszam do siebie never-more-raura.blogsopt.com

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa już nie moge sie doczekać ,,wielkiej bomby'' :) i błagam teraz szybciej dodaj rozdział bo już myślałam że zwarjuje

    OdpowiedzUsuń