*Ross*
Przez następne parę chwil wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie.
Marano odwracająca się w moją stronę z na wpół przerażoną, na wpół rozbawioną miną. Armatki wynurzające się z podłogi. Krzyczący i klaskający ludzie.
Po sekundzie z armatek wystrzeliła zielona flegma.
Uderzyła ze wszystkich stron, wprost na mnie i Marano, ochlapując również fanów przy scenie.
Marano pisnęła, gdy flegma zalała jej sukienkę i włosy.
Byłem pewien, że dostanie szału, lecz ona po prostu się śmiała, starając się zdjąć flegmę z włosów.
To wszystko trwało może z minutę.
Po chwili armatki wstrzymały ostrzał, ochlapując nas ostatkami.
Fani - również w flegmie - bili brawa i śmiali się. Również wiele gości biła brawa, dławiąc się śmiechem, w głębi serce pewnie ciesząc się, że to nie oni są na naszym miejscu.
Podniosłem kciuk w górę.
- Super ! - zawołałem do mikrofonu.
Wszyscy zaczęli wrzeszczeć.
Zacząłem iść do Marano, byśmy opuścili scenę (flegma zalała mi oczy, więc robiłem to na ślepo).
I nagle poczułem, jak tracę grunt spod nóg, wywaliłem się i jeszcze bardziej wytarzałem we flegmie.
Marano zaczęła się ze mnie śmiać jak głupia, po czym pomogła mi wstać i razem zeszliśmy ze sceny, żegnani oklaskami.
Weszliśmy za kulisy, gdzie jacyś ludzie od razu dali nam koca, do okrycia, byśmy nie zmarzli. Nawet jeśli flegma nie była nawet taka zimna, to teraz było trochę chłodno.
Marano usiadł na jednym z foteli w rogu, ja za to stałem. Oboje odłożyliśmy statuetki na stół.
- Brawo ! - zawołał jakiś mężczyzna z brodą w garniturze, podchodząc do nas. - Jak samopoczucie ?
- Świetnie. - odparłem.
- Cieszę się. Jestem Eric Mont, główny organizator gali. I muszę powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolony, że wygraliście. - mówił, siadając obok Marano. - Od jakichś dwóch tygodni mieliśmy ustalone, że oblejemy najlepszego aktora i aktorkę. To wspaniale, że trafiło na parę z tego samego serialu.
- Dzięki. - odparła Marano, ocierając sobie ramiona. - To serio zaszczyt.
- Oh, to zabawa ! - zaśmiał się Eric. - Dobrze, ogrzejcie się, a potem możecie pójść na zaplecze. Amanda da wam nowe ubrania.
- Jasne, dzięki. - odparłem, ściskając mu dłoń.
- Nie ma za co. Widzimy się na bankiecie. - powiedział, po czym zniknął za drzwiami po lewej stronie.
- To było... niesamowite. - szepnąłem, opadając na fotel obok Marano.
- Zabawne to było jak się wywaliłeś. - zaśmiała się.
Szturchnąłem ją w oblepione ramie.
- Zrobiłem to specjalnie.
- Jasne. - odparła z sarkazmem, po czym wstała i zaczęła iść w kierunku jakichś drzwi.
- Gdzie idziesz ? - zawołałem.
- Przebrać się.
*Vanessa*
Śmialiśmy się do rozpuku, gdy Laurę i Rossa obryzgała zielona flegma ! Ubóstwiam tą galę !
- No, nieźle. - zaśmiał się Riker. - Nie dość, że dowiedzieli się, że ktoś zrobił nich parę, to jeszcze ta flegma !
- Nieźle ? Moim zdaniem to genialne ! - odparłam. - Zobaczycie, przed początkiem zdjęć do nowego sezonu Lau i Ross będą razem ! Tak naprawdę razem !
- Pójdę po coś do jedzenia. - obwieściła Delly. - Jakieś zamówienia ?
- Kanapki z tuńczykiem ! - zawołał Riker.
- Ok, zaraz będę z powrotem. - po czym poszła do kuchni.
Tak więc, zaważając na to, że Rocky poszedł gdzieś z Alexis, a najmłodszego Lyncha nie interesowała gala i siedział na górze, zostaliśmy z Rikerem sami w salonie.
- Czemu tak ci na tym zależy ? - spytał Riker.
- Bo zależy. Chcę, żeby Laura była z Rossem, bo idealnie do siebie pasują. - odparłam.
- Aha, rozumiem.... - odparł przeciągle.
Przez następne parę minut przyglądał mi się nieustająco, lecz zignorowałam go i skupiłam się na gali, gdzie wręczali właśnie nagrodę dla najlepszego filmu animowanego.
*Laura*
Weszłam na zaplecze, lecz nikogo tam nie było.
- Amanda ? - zawołałam. - Amanda ?
Nikt mi nie odpowiedział. Poszłam trochę w głąb, lecz i tam nikogo nie było.
Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do wyjścia.
Omal nie dostałam zawału, gdy zaraz przed moją twarzą pojawiła się szczupła sylwetka kobiety z ciemnymi, kręconymi włosami.
- Wybacz, przestraszyłam cię ? - zapytała, szeroko się uśmiechając.
- Nie, nie. - odparłam, łapiąc się za klatkę piersiową, by opanować (jak mi się zdawało) zawał.
- Jestem Amanda Switzhe. - odparła, wyciągając w moją stronę swoją kościstą dłoń.
- Laura Marano. - odparłam, potrząsając jej ręką.
Była tak chuda, że bałam się, ze zaraz się rozpadnie. Nierealne, wiem, ale serio tak było.
- Oh, czyli to na ciebie wypadło w tym roku... - zaszczebiotała, łapiąc się za podbródek i oglądając moją totalnie niszczoną sukienkę.
- Najwyraźniej... Ale było fajnie. Tylko szkoda sukienki. - odparłam.
- Ach, szkoda, szkoda... - westchnęła. - Victoria Beckham ?
Z tego wszystkiego zapomniałam. Tak ? Nie ?
Niepewnie kiwnęłam głową. Ona powinna to wiedzieć, no nie ?
- Oh, no nic. - odparła. - Tam jest parawan. Zdejmij to z siebie, a ja zaraz coś ci wybiorę. Nie wiedzieliśmy kto wygra, więc mam parę rozmiarów i krojów. Wybiorę ci coś ładnego...
Zgodnie z poleceniem weszłam za parawan i ściągnęłam z siebie sukienkę, zostając jedynie w staniku i majtach, które NA SZCZĘŚCIE nie były dotknięte flegmą.
- Amanda ? - zapytałam, gsy kobieta nie wracała przez dłuższy czas.
Po chwili podała mi pierwszą sukienkę.
Ubrałam ją i wyszłam zza parawanu.
Amanda kazała mi się poobracać, ale szybko stwierdziła, że wyglądał jak jajko w pierzynie i kazał mi się przebrać. Jak mam być szczera, to ta druga wcale nie była lepsza.
Amanda stwierdziła podobnie, po czym długo szukała innej sukienki.
W tym czasie przyszedł Lynch, któremu Amanda szybko wyszukała jakiś strój.
Więc ja stałam półnaga za parawanem, Lynch siedział na kanapie, w tym samym pomieszczeniu, a Amanda szukała jakiejś kiecki.
Po chwili krzyknęła tak głośno, że byłam pewna, że usłyszą ją nawet na gali, która za chwilę miała sie skończyć.
- MAM !
Po czym podbiegła do mnie i wręczyła mi sukienkę.
- Ubierz, a ja znajdę dodatki !
I pobiegła.
Nałożyłam sukienkę, lecz miałam problem z jej zapięciem.
Wtedy zjawił się Lynch.
- Pomóc ? - zapytał.
Przestałam się siłować z zamkiem i odwróciłam się do niego tyłem, by zapiął sukienkę.
Chwycił w palce zamek i zaczął zapinać.
Po chwili sukienka leżała idealnie, więc odwróciłam się do lustra.
Sukienka była naprawdę piękna.
- Jest serio ładna. - powiedział Lynch tuż nad moim ramieniem.
Prawie zapomniałam, że nadal tam jest.
- Wiem.
- Tobie też w niej całkiem nieźle. - dodał.
Wiem, że w jego ustach i tak był to komplement.
- Dzięki. - odparłam.
W tym momencie wróciła Amanda.
- Ross ! - zawołała zdziwiona.
- Ja już wychodzę. Pomagałem jej zapiąć zamek. - mruknął, wychodząc zza parawanu.
- I jak ci się podoba ? - zapytała Amanda, stając za mną w stronę lustra.
- Jest genialna. - odparłam.
- Super. - zawołała. - Trzymaj. - podała mi parę butów.
Ubrałam je.
- Bosko ! To czółenka od najlepszych projektantów. - zawołała, po czym podała mi torebkę.
Otworzyłam, dziwiąc się, że w środku są moje rzeczy,
- Przełożyłam je. - szepnęła do mnie Amanda. - Biżuteria może zostać, oczyściłam ją. - podała mi naszyjnik od mojej mamy. - Została tylko fryzura. - wskazała bym usiadła na fotelu obok Lyncha.
Usiadłam, a ona zaczęła swoją pracę.
Po jakichś 15 minutach skończyła. Myślałam, że je przemyje i rozczesze, ale ona poczyniła cuda. Zrobiła mi koka z warkoczem.
- Gotowe. Możecie wracać na galę. To znaczy ty, Ross możesz... Laura, Eric prosił, żebyś wręczyła nagrodę dla Najlepszego serialu telewizyjnego. Jest to ostatnia wręczona kategoria, więc zaraz potem pójdziecie na bankiet. - powiedziała Amanda.
- Jasne.
- Dobra, spotkamy się później. - odparł Lynch.
- Ok, narka. - powiedziałam, a chłopak wyszedł.
Ja podążyłam za Amandą za kulisy, gdzie czekała już dziewczyna z nagrodą i Eric.
- Laura, wyglądasz wspaniale ! - zawołał.
- Dzięki, to dzięki Amandzie. - odparłam.
- Zdolna z niej bestia, prawda ? - zaśmiał się, podając mi kopertę. - Tam są wyniki. Wiesz co mówić ? Przepraszam, zę tak z zaskoczenia, ale...
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, jesteś wielka. - odparł. - Wasze rzeczy zostaną wysłana do producenta. Wasze nagrody są bezpieczne, oddam wam je po gali, nie chciałem, żebyście je zgubili po tym całym zamieszaniu.
- Jasne.
- Nagrodę dla Najlepszego Serialu Telewizyjnego wręczy... laureatka tegorocznej gali... Laura Marano ! - zawołał prowadzący.
--------------------------
I jak się podoba ? Trochę nudny, ale spokojnie... To nie koniec !
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!!!!
Genialny<3 mmm... Zapiął jej sukienkę ... Świruję, ale to było takie słodkie. Czekam na nexta, buziaczky.
OdpowiedzUsuńświetny :D i nawet nie było kłótni ;) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWow nie pokłucili się to już jest fajne i jeszcze zapiął jej sukienkę i powiedział że ładnie wygląda mrraśnie super rozdział czekam na next --->
OdpowiedzUsuńdawaj jeszcze! <3 nie mogę się doczekać <3 Raura <3 <3
OdpowiedzUsuńBosko! Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNEXT.!
OdpowiedzUsuńKocham ;3
Czekam niecierpliwie <333
Jest zajebisty *.*
OdpowiedzUsuń