Zanim się zorientowałem kobieta skończyła szyć i mój obojczyk i brew.
- Bolało ? - spytała lekarka, przyklejając mi w oba miejsca plastry.
- Nie tak bardzo... - mruknąłem.
- Dobrze. A więc rany należy przemywać wodą utlenioną, przez najbliższy tydzień. Jasne ? - upewniła się.
- Jasne, będziemy pamiętać. - uśmiechnęła się Marano.
- Dobrze. Dbaj o chłopaka. - dodała jeszcze kobieta, gdy wychodziliśmy.
Nie zdążyliśmy już jej wyjaśnić, że nie jesteśmy parą, gdyż zamknęła drzwi, a my wyszliśmy na korytarz.
Bez słowa wyszliśmy z przychodni, a Marano zadzwoniła po taksówkę.
Usiedliśmy na jednej z ławek na opuszczonej uliczce.
Marano zaczęła trzeć zmarznięte ramiona.
Zdjąłem z siebie marynarkę i podałem ją dziewczynie.
- Nie musisz mi dawać swojej marynarki. - warknęła.
- Cholera ! Zawsze musisz się ze mną kłócić, Marano ? - odparłem. - Ubieraj to w tej chwili, próbuję być miły.
Marano prychnęła, lecz wzięła ode mnie narzutkę i ją ubrała.
Wyglądała zabawnie w za dużym ubraniu.
*Laura*
Siedzieliśmy z Lynchem, jak te żule na ławce, czekając na taksówkę.
Ta, przyjechała po 10 minutach.
Wsiedliśmy na tył.
Lynch od razu podał nazwę mojej ulicy.
Kierowca ruszył.
- To był dość... udany wieczór. - zaśmiał się Lynch.
Szturchnęłam go w ramię, po czym również się zaśmiałam.
Co jak co, ale cały ten wieczór spapraliśmy.
Po parunastu minutach byliśmy już pod moim domem.
Lynch uparł się, że odprowadzi mnie aż po drzwi, więc poprosił taksówkarza, by poczekał.
Następnie razem ruszyliśmy ku drzwiom.
*Vanessa*
Po tym jak Riker mnie pocałował, szybko rzuciłam słowa pożegnania i ruszyłam do domu. Czułam się na serio dziwnie ! Ja... Nie jestem przekonana, czy go lubię... w TEN sposób..
Po jakiejś godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zwlokłam się z kanapy i otworzyłam drzwi.
CO za niespodzianka ! Laura ! I.... Ross !
- Heeej ! - powiedziałam.
- Hej. - odparli oboje.
- Ross, może wejdziesz ? - zaproponowałam.
- Nie, będę się zbierał. - odparł miło.
*Laura*
Zdjęłam z siebie marynarkę i oddałam ją chłopakowi.
- Dzięki... - szepnęłam. - I... do jutra.
- Do jutra. - odparł chłopak, po czym pożegnał się z Van i ruszył w stronę taksówki.
Weszłam do środka, od razu wyczuwając w powietrzu nieswoją atmosferę.
Lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Van krzyknęła:
- Co się, do cholery działo na tej gali ? Zdobyliście nagrody, obryzgali was śluzem, wręczałaś statuetkę.... To rozumiem, ale dlaczego mi nie powiedziałaś, że chodzisz z Rossem ?!
- Ugh..... - warknęłam, ze zmęczeniem padając n a kanapę.
Nessa od razu usiadła obok mnie z oczekiwaniem, najwyraźniej licząc na to, że wszystko jej opowiem.
Ozi wskoczył na kanapę i położył mi się na kolanach.
- Lynch i ja nie jesteśmy parą. - odparłam, miziając rude futro kota.
- Ale...
- To po prostu jedna wielka pomyłka ! Ktoś zrobił nam zdjęcia, jak byliśmy na kręgielni, a Lynch uczył mnie grać ! - wybuchnęłam.
- To dlaczego tam go przytuliłaś ? - spytała Van.
- Bo udało mi się zbić wszystkie ! Wszystkie, ogarniasz ?? Jak jeszcze nigdy ! I się podjarałam i go przytuliłam ! Jutro chcemy iść do producenta i wszystko odkręcić !
- Rozumiem.... - szepnęła. - Ale jestem trochę zwiedziona, że to kłamstwo...
- To jeszcze nie koniec... - przerwałam jej. - Na bankiecie Lynch pobił się z Davidem.
- O co ? - chciała od razu wiedzieć Nessa. Najwidoczniej podobało jej się słowo ,,bójka".
- A bo ja wiem.... - mruknęłam. - Tak czy owak Lynch miał rozciętą wargę, łuk brwiowy i obojczyk, więc wzięłam go do szpitala, żeby go zszyli, a David mnie nienawidzi, bo nie wzięłam jego strony... Poza tym Maia również mnie nienawidzi, bo uważa, że ukradłam jej chłopaka !
W moich oczach pojawiły się łzy.
- To wszystko jest jakieś walnięte ! - szepnęłam. - Moje życie to jakieś bagno !
Nessa mocno mnie przytuliła, tak jakbym miała się rozsypać.
- Już dobrze. - szepnęła, całując mnie w czubek głowy. - Wszystko będzie dobrze.
Nagle zaczęłam się tak panicznie śmiać, jak jakaś upośledzona pacjentka psychiatryka.
Ness odsunęła się ode mnie na chwilę, najwyraźniej zdziwiona moim zachowaniem.
- Ale to był walnięty wieczór... - szepnęłam.
- Faktycznie... - szepnęła. Czy ona coś ukrywa ?
- Połóż się lepiej spać. Zrobię ci gorącej czekolady, chcesz ? - zapytała.
- Tak, jak za dawnych lat... - uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam na górę.
Nessa jeszcze zachichotała. po czym poszła do kuchni.
Poszłam do pokoju i od razu przebrałam się w piżamkę, co jak co, ale ten dzień musiał się kiedyś skończyć.
Położyłam się w łóżku i czekając na Ness, zaczęłam sprawdzać telefon. 12 nieodebranych telefonów... Głównie od znajomych i Davida... Wszyscy chcą pewnie wyjaśnień, dotyczących gali.
Rzuciłam telefon na półkę - jutro się tym zajmę.
Ułożyłam się wygodnie.
Lecz niestety czekolada musiała poczekać.
Sen mnie wziął, zanim Nessa przyszła z napojem...
------------------------------------------
I co ? Wiem, nudny...
Ale przez święta machnę wam taki, że aż :*
To do następnego !
Nawet nie wiesz, jak bardzo nie mogłam doczekać się nexta! Jest super ;D Teraz znowu czekam na następny i kiedy będzie ta Raura?! Mogliby tak bez zastanowienie rzucić się na siebie i zacząć całować :D -Od zawsze skrycie Cię kochałam!- A ja cię jeszcze bardziej skrycie kochałem! Taa... marzenia :) ale jakiś prezent na gwiazdkę mogłabyś zrobić ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńCoś pokąbinuję, może coś się wydarzy. :)
Ja chce next tak bardzoooooo ! ;* kocham
OdpowiedzUsuńsuper kocham bloga masz talent
OdpowiedzUsuń