*Laura*
Chwilę potem, przyszedł lekarz.
- O, pani Marano. Dzień dobry. - przywitał się, podając mi dłoń.
- Dzień dobry. - odwzajemniłam gest. - Na jakie badania zabieracie Rossa ? - dodałam, gdy mężczyzna przeglądał jego kartę.
- Wszystkie konieczne. - odparł z uśmiechem. - Badanie krwi, wszelkie prześwietlenia... Spokojnie, wszystkie podstawowe.
- Oh, a długo to potrwa ?
- Parędziesiąt minut. - spojrzał na zegarek. - Jest godzina 14:15. Koło piętnastej powinien być już z powrotem. - powiedział.
- Dobrze. Ja muszę iść coś załatwić. Jeśli mnie nie będzie, kiedy wróci z badań, mógłby mu pan przekazać, że będę tak szybko jak tylko mogę ? - spytałam, biorą kurtkę i torebkę.
- Oczywiście. Proszę się nie martwić. Zajmiemy się pani chłopakiem. - powiedział, z uśmiechem, który nie schodził mu z twarzy.
Podziękowałam mu, po czym jakimś bocznym wyjściem wyszłam ze szpitala.
Postanowiłam pójść na nogach do pobliskiej kawiarni.
,,Jestem w kawiarni, niedaleko szpitala rejonowego. Chciałeś pogadać, więc jeśli chcesz do przyjedź. Będę czekać do 15."
Wysłałam tą wiadomość do Davida, po czym przyśpieszyłam kroku.
*Rydel*
Droga do Phoenix zajęła mi nieco ponad 5 godzin.
A, że wyjechałam z domu o 9, na miejscu byłam o 14 z minutami.
Podjechałam pod dom moich rodziców.
Wysiadłam z samochodu, po czym podeszłam do drzwi tego wielkiego domu.
Zapukałam.
Po chwili w drzwiach stanęli moi rodzice.
- Dell, słońce. - mam mnie przytuliła.
- Hej mamo, tato. - uśmiechnęłam się.
- Wejdź, kochanie.
- Wolałabym, gdybyśmy od razu mogli jechać, żeby uniknąć korków. - powiedziałam.
- Jasne, jasne... - odparła od razu mama, po czym cofnęła się po walizki i już pięć minut później ruszyliśmy.
- Więc co jest Rossowi ? - zapytał tata.
- Nie wiemy. Dzisiaj ma dzień badań. - odparłam.
- A kto przy nim siedzi ? Riker ?
- Nie, Riker wrócił do domu wcześnie rano. Laura.
- Laura ? Jego koleżanka z planu ? - zdziwiła się mama.
- Raczej jego dziewczyna. Co wy, nie oglądacie telewizji ? - zaśmiałam się.
Rodzice spojrzeli po sobie równie zdziwieni, co szczęśliwi.
- A Ross nie chodził z tą małą brunetką ? Maią ?
- Już nie. Ale spokojnie, kocha Laurę. - powiedziałam, a uśmiech sam wszedł mi na twarz.
No dobra. Trochę pokłamałam, ale przecież obie z Nessą widzimy, że ich do siebie ciągnie.
- A Riker ?
- Riker... Z tego co wiem, to chodzi z moją przyjaciółką, siostrą Laury, Vanessą.
Mama znów się ucieszyła.
- A Rocky ? Ryland ?
- Rocky umawia się z taką jedną Alexis, miła dziewczyna. A Ryland... Cóż, Ryland jest jeszcze w tym wieku, że dziewczyny nie są na pierwszym miejscu. - odparłam, gdy stanęliśmy na czerwonym świetle.
- A ty ? I Ell ? - zapytał tata.
- Ell to kolega. - mruknęłam, a policzki mi zczerwieniały.
Może nie taki zwykły kolega, ale nie chciałam drążyć tematu.
*Laura*
Byłam w trakcie pisania wiadomości do Vanessy, gdy ktoś podszedł do mojego stolika.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Davida z bukietem kwiatów w dłoni.
- Hej. - powiedział, pochylając się, by mnie pocałować, lecz odwróciłam głowę.
To go trochę zasmuciło, jakby zbiło z tropu, ale wciąż się uśmiechał.
- Proszę,. Dla ciebie. - powiedział, wyciągając w moim kierunku kwiaty.
- To miłe, ale nie trzeba...
- Proszę.
Wzięłam kwiaty i położyłam je na torebce.
- Cieszę się, że znalazłaś dla mnie czas. - dodał, siadając naprzeciwko mnie.
- Coś się stało ? - zapytałam, popijając kawę.
- Chciałem przeprosić, że pobiłem się z Rossem w klubie.
- Nie mnie powinieneś przepraszać. Tylko Rossa. - odparłam.
- Wiem., Ale ostatnio padło między nami parę niemiłych zdań i... Chyba nie powinienem odwiedzać go w szpitalu. Zrobię to, jak wróci do domu. - powiedział. - A tak w ogóle to co u niego ?
Zaśmiałam się.
- David. Znam cię. I wiem, że na pewno nie przyszedłeś tu, żeby zamartwiać się nad stanem zdrowia mojego chłopaka.- mruknęłam.
- Fakt. Muszę cię o coś zapytać.
Odgarnęłam kosmyk z twarzy, po czym skinęłam na niego, żeby pytał.
- Ty i on to tak na serio ? Bo zawsze mówiłaś, że jesteście tylko przyjaciółmi. On też mówił, że cię nie kocha. A teraz nagle: wielka miłość, o której nikt nie wiedział. - powiedział, bacznie mi się przyglądając.
To ja już wolę gadać o zdrowiu Rossa. Serio,. Nienawidzę kłamać, a teraz muszę to robić na potęgę !
- David... No to samo pytanie odpowiadałam dziś dziennikarzom. Nie każ mi się powtarzać. Kocham Rossa.
- Laura, przy mnie nie musisz udawać. Wiem, że... - powiedział, mało przekonany.
- Kocham Rossa. - powtórzyłam.
Chłopak pokiwał w ciszy głową.
- Mogę ci coś powiedzieć ? - zapytał po chwili.
- Jasne.
- Wiesz, że cię kocham. I będę czekał. - powiedział.
To mnie złamało.
Durne zdjęcia. Durna bajka o miłości.
Kiwnęłam głową.
- Na razie, możemy być tylko przyjaciółmi. - powiedziałam szybko, by głos mi się nie załamał.
- Rozumiem. - uśmiechnął się.
Spojrzałam na zegarek.
Pięć po trzeciej,
- Chyba powinnam już iść. Ross miał badania, a obiecałam jego siostrze, że będę przy nim.
- Jasne. - odparł.
Wzięłam kurtkę, torebkę i kwiaty.
- Miło było się z tobą zobaczyć. - powiedziałam jeszcze.
- Z tobą również. - odparł.
Następnie zapłaciłam za kawę i wyszłam z kawiarni.
Zaraz po wyjściu dostałam sms'a od Ryd:
,,Jak tam ? Ja już jadę z rodzicami. Jeśli nie będzie korków, powinniśmy być przed 19 :( Wysłać do ciebie któregoś z chłopaków ?"
Odpisałam:
,,Jest dobrze. Nie trzeba. Posiedzę z nim. Nessa jedzie do studia po parę rzeczy i może podrzuci mi coś do szpitala. Wracaj spokojnie :*"
Podziękowała mi sms'em po czym schowałam telefon do torebki.
Weszłam do szpitala (tylnym wyjściem) i udałam się do sali Rossa.
*Ross*
Otwarłem oczy i zobaczyłem jak pielęgniarka wychodzi z pokoju.
Rozejrzałem się, ale nigdzie nie ujrzałem ślicznej twarzy brunetki.
I po chwili usłyszałem jej głos za ścianą:
- Dzięki, Nessa. Jesteś wspaniała.
Zamknąłem oczy, w tym samym momencie, co drzwi skrzypnęły.
- Hej, Ross. - powiedziała, chyba zamykając drzwi.
Następnie odłożyła swoje rzeczy.
Po chwili poczułem jak siada obok mnie na łóżku.
- Ross, śpisz ?
Otworzyłem jedno oko.
- Witaj, kochana.
- Jak badania ? - zapytała.
- Nie wiem. Spałem.
Zaśmiała się.
- Nessa przyjedzie za chwilę, przywieść parę rzeczy. A Delly i twoi rodzice są w drodze.
- Dzięki, ty moja informacjo. - uśmiechnąłem się.
Laura przewróciła oczami, po czym wstała i usiadła przy stoliku.
Niedługo potem do pokoju weszła Nessa.
- Siema młodzieży ! - zawołała od wejścia.
- Hej, Van. - powiedzieliśmy niemal równocześnie.
- Mam dla was pyszny obiad z przyczepy z chińskim żarciem. I mrożone jogurty. - starsza Marano wyjęła wszystkie rzeczy na stolik przed swoją siostrą. - Bo możesz jeść, nie ? - zwróciła się do mnie.
- Teraz już tak.
- Super. Poza tym mam ulubioną książkę Lau, może przeczytasz i parę filmów na DVD, bo może ci się nudzić. - wyrzuciła całą zawartość torby na moje łóżko. - Potrzebujecie czegoś jeszcze ?
- Raczej nie, dzięki. - uśmiechnęła się Laura.
- Dobra, to ja lecę. Riker czeka w aucie. Zawiezie mnie do studia, a potem bierze mnie do kina. Dacie sobie radę ?
- To szpital, Ness. Nie zginiemy. - mruknęła dziewczyna.
Van przewróciła oczyma, po czym pożegnała się i wyszła.
- Twój brat ma przechlapane. - powiedziała brunetka, biorą dwa opakowania żarcia i pałeczki.
- Czemu ?
Dziewczyna usiadła obok mnie, a ja zrobiłem jej miejsca.
Następnie podała mi większe pudełko i pałeczki.
- Nessa jest bardzo wkurzająca na dłuższą metę. - odparła, związując loki i niepoukładanego koka.
- Jeśli ją kocha...
- Od kiedy ty taki romantyczny jesteś, huh ? - zapytała zdziwiona, zaczynając pałaszować posiłek.
- Czasem mi się zdarza. - podniosłem się do pozycji siedzącej i też zacząłem jeść.
Tak oto gadaliśmy przez parę najbliższych godzin, jedząc, oglądając filmy i się śmiejąc.
Laura cały czas mnie obrażała, ale teraz to nawet ja się śmiałem.
Wpatrywałem się w nią przez dłuższą chwilę.
Była szczęśliwa, ale coś ją trapiło.
Pewnie ten nasz durny związek.
Jak znajdę tego co nam zrobił te zdjęcia... Daję słowo: zatłukę.
----------------------
HEJKA ! Coś mało aktywni jesteście :(
Co sądzicie o tym rozdziale ? Jak dla mnie a little bit nudny...
Muszę wymyślić jakiś rozdział typu BUM !
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !
Cudo<3
OdpowiedzUsuńTypu BUM!? to czekam na to BUM ! z niecierpliwością :) Było superrrr... kocham Twojego bloga ;D
OdpowiedzUsuńJest nieziemski cudo perfect
OdpowiedzUsuńSuper jest chce już next
OdpowiedzUsuńJest niesamowity czy dziś będzie bum ??
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńDodawaj szybciutko ;)