*Laura*
Właśnie kończyliśmy jeść mrożony jogurt - przedtem jedliśmy razem czekoladowy, teraz na zmianę po łyżce - naturalny.
- Kpisz sobie ? Teen wolf jest genialny ! - powiedziałam, zanurzając łyżeczkę w jedzeniu.
- Może dla nastolatek. Mnie to nie rusza... - odparł, ze śmiechem.
Siedziałam ze skrzyżowanymi nogami na połowie jego łóżka. Bez butów.
Zjadłam porcję i podałam mu kubek.
- Jeju, masz totalnie zły gust !
Chłopak poprawił poduszkę, o którą się opierał i odparł:
- Dlatego wybrałem cię na moją dziewczynę.
Uderzyłam go za to w ramię.
Znów podał mi jogurt.
W tym momencie drzwi się otworzyły.
Stanęła w nich Delly.
Zaraz za nią weszli - chyba - ich rodzice.
Zeskoczyłam z łóżka, by ich przywitać.
- Ross. - kobieta rzuciła się, by objąć syna.
Jego ojciec wraz z Dells podeszli do mnie.
- Witaj, ty musisz być Laura, dziewczyna Rossa. - zauważył.
- Tak, a pan musi być ich tatą. - uśmiechnęłam się. - Miło poznać.
Mężczyzna podał mi dłoń, po czym podszedł do Rossa razem z Delly, a do mnie podeszła pani Lynch.
- Jestem Stormie, mama tych stworków... - zaśmiała się.
- Miło panią poznać. Laura.
- Oh, mów mi po imieniu, kochanie. - uśmiechnęła się kobieta, po czym mnie objęła.
Cóż. To było dość nieoczekiwane, ale miłe.
Podeszłyśmy obie do reszty.
- Jak się czujesz, młody ? - spytał się ojciec Rossa.
- Jest dobrze. Mam miłe towarzystwo. - uśmiechnął się, ściskając moją dłoń.
Mama Lynchów uśmiechnęła się:
- A czy wiadomo już co ci jest ?
- Nie. Jakiś czas temu miałem badania. Wyniki mają być wieczorem. - odparł Ross, wciąż ściskając moją rękę.
- To my tu z tobą posiedzimy. - zapewniła Stormie.
- Mamuś, nie trzeba. - odparł blondyn.
- Trzeba, trzeba. Rydel, słońce jedź do domu, odpocznij. Laurze pewnie też przyda się odpoczynek.
- Mogę jeszcze chwilę zostać. - odparłam, choć byłam trochę zmęczona.
*Ross*
- Jedź do domu. - szepnąłem do Laury. - Wyśpij się.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Jutro muszę jechać do reżysera na jakąś durną rozmowę. Przyjadę do ciebie później. - odparła.
- Trzymam za słowo. - szepnąłem.
Następnie dziewczyna przyciągnęła do siebie moją twarz i mocno mnie pocałowała.
Niby nic.
Ale znowu poczułem się jak w raju. Jej usta były miękkie i smakowały wiśniowym błyszczykiem.
Po chwili odsunęła się.
- Widzimy się jutro ?
- Widzimy się jutro. - odparłem, po czym jeszcze raz cmoknąłem ją w usta.
Rodzice pożegnali ją i Dells, po czym zostaliśmy sami.
Mama zaczęła od wyrzucenia wszystkich pojemników po jedzeniu, po czym sześć razy przetrzepała mi poduszkę i kazała się położyć.
- Ross, wiem, ze nie chcesz, by Laura widziała cię w takim stanie, ale musisz odpoczywać. Utrata przytomności może mieć złe skutki. - powiedziała matka.
- Daj spokój... Przez cały czas siedziałem. - mruknąłem.
- I jadłeś te świństwa. Pójdę po coś dobrego do stołówki. - powiedziała, a ja nie zdążyłem zaprotestować, bo już wyszła.
- Musisz się przyzwyczaić. - szepnął tata. - Odkąd przeprowadziliśmy się do Pheonix nic, tylko zdrowe jedzenie. - przewrócił oczami.
- Współczuję.
- Tak. A ta Laura, to miła dziewczyna. - stwierdził po chwili. - Opiekuje się tobą, spędza całe dnie. To miłe z jej strony. Ile się znacie ?
- No, będą z 4 lata. - odparłem.
- Długo. Od kiedy jesteście razem ?
- Od niedawna. - mruknąłem.
- Kochasz ją ?
- Tato, weź.... - odparłem.
- Się tak nie rumień. - zaśmiał się ojciec.
Zmroziłem go wzrokiem. Dlaczego zawsze mi dogryza ? Jest zupełnie jak Riker... Albo to raczej Riker jest taki sam jak ojciec.
*Laura*
W drodze do domu, dostałam Sms'a od mojej siostry:
,,Młoda, nocuję dziś u Rikera ^^ Kocham cię, do jutra :*"
Proszę, proszę... Coś się tu kroi.
,,Dobra, tylko weź uważaj. Się zabezpiecz."
Po chwili dostałam ostatniego sms'a:
,,Zamknij się -.-"
Zaśmiałam się sama do siebie, po czym wrzuciłam telefon do torebki.
Dotarłam do domu, gdzie szybko wzięłam kąpiel i wskoczyłam do łóżka w samej bieliźnie, z mokrymi włosami.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
Jasna cholera, czego ta Van zapomniała ??
Szybko wyskoczyłam z łóżka i narzuciłam na siebie jakąś za dużą bluzkę.
Po czym szybko zbiegłam na dół (oczywiście omal nie zabijając się na schodach. 2 razy).
Dopadłam do drzwi i otworzyłam je.
To nie była Van.
Szczerze mówiąc, to spodziewałabym się tu każdego. Ale nie jej.
- Mogę wejść ?
Przygryzłam wargę.
Czegokolwiek chciała, nie była to przyjacielska wizyta.
Otworzyłam jednak szerzej drzwi.
Weszła i zatrzymała się w salonie.
Zamknęłam drzwi i dołączyłam do niej.
- Przepraszam, że przychodzę tak późno. Ale chyba musimy porozmawiać.
- Nie musimy rozmawiać. Nie przyjaźnimy się. - odparłam chłodno.
- Jednak mamy coś wspólnego. - uśmiechnęła się. - Obie uległyśmy Rossowi. Spędzając z nim tyle czasu, na planie, łatwo się w nim zakochać, prawda ?
Nic nie powiedziałam.
- Tak czy owak... Może myślisz teraz, że cię kocha. Ale poczekaj tylko... Rzuci cię i znajdzie sobie inną. Bo przypominam ci, że też jesteś taką ,,inną". - dodała.
Zaschło mi w gardle. Dobra jest. Wywołała u mnie poczucie winy.
- Napijesz się czegoś ? - zapytałam.
- Nie, będę już wychodzić. - odparła, po czym skierowała się do drzwi.
- Pamiętaj, że jeśli cię zrani, nie powinnaś płakać. On nie będzie tego wart. - dodała, po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Odetchnęłam z ulgą.
*Vanessa*
Wracaliśmy z Rikiem z kina, trzymając się za ręce.
- Nie powinieneś jechać do swoich rodziców ? - spytałam.
- Tą noc mają zamiar spędzić z blondasem w szpitalu. Do domu przyjadą jutro koło południa. Wtedy ich zobaczę, ale będę musiał objąć zmianę przy Rossie, więc...
- Rzadko się widujecie, prawda ? - zapytałam.
- Przeprowadzili się do Pheonix, kiedy Ryd skończyła 18 lat. Od tamtej pory widzimy się w święta. Ale też nie zawsze. Mieli przyjechać za tydzień, ale z uwagi na Rossa...
- Rozumiem. - wtuliłam się w jego ramię.
Nagle dostał wiadomość. Prawie w tym samym momencie, co ja.
Dziwne. Odczytaliśmy je.
W oczach chłopaka dojrzałam strach.
*Narrator*
Laura, Vanessa, Riker, Rocky, Ryland, Calum, Raini, Rydel...
Wszyscy prawie w tym samym momencie dostali tego samego sms'a od rodziców Lynchów.
Jego treść wywołała u nich nagłe poczucie strachu.
Sms był dość dwuznaczny.
,,Wiadomo już co dolega Rossowi. To nie jest wiadomość do przekazania przez telefon. Przyjedź do szpitala."
Oczywiście wszyscy bohaterowie od razu wsiedli w samochody i pognali do szpitala. Nawet Calum, który parę minut temu dotarł dopiero do domu, po powrocie od rodziny.
Wszyscy prócz Laury.
Ona usiadła na kanapie zaczęła myśleć o tym, co to może być.
Lecz nasunęło jej się tyle smutnych, mrożących krew w żyłach myśli, że od razu pobiegła do góry, przebrała się szybko i z wciąż mokrymi włosami, wybiegła z domu, zapewne nie zamykając nawet domu i pojechała do szpitala.
-----------------------------
Co jest Rossowi ? Czy to wpłynie na jego relację z Lau ? A może w życiu brunetki pojawi się ktoś inny ?
Czy państwo Lynch namieszają w ich życiu ? A Maia ? I jej ostrzeżenia co do Rossa ?
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!
Zabiję cię za kończenie w takim momencie -,- za dużo się książek naczytałam -,-
OdpowiedzUsuńNapisz nexta, bo nie wytrzymię no :'(
nie nie czemu czemu skonczyły mi się żelki ????? dobra rozdiał jest megastycznie niesamowity kiedy next ?? dlaczego tak długo cie nie było
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńW takim momencie :( byłam taka ciekawa :D
OdpowiedzUsuńOby to nic poważnego :)
A co do tego rozdziału to cudowny :D
Żera mnie ciekawość co to może być
Czekam na twojego kolejnego wspaniałego nexta
/^. ^
Hej, nigdy nie komentowałam twoich rozdziałów, bo cóż aż wstyd się przyznać wpadłam na blog dopiero jakieś dwa tygodnie temu. Już dawno chciałam skomentować, ale nie było... sama nie wiem czego... czasu? okazji? Zresztą to teraz nieistotne.
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo mnie wciągnęła od nienawiści do miłości, coś czuję (bystra jestem co nie? -,-) że oni się w końcu naprawdę w sobie zakochają ;)
Uwielbiam opowiadania, w których nie wiem co się wydarzy, a twoje póki co właśnie takie jest ;)
Obserwuję całą akcję z zapartym tchem i czekam co jeszcze musi się wydarzyć żeby w końcu się ostrząsnęli...
Mam nadzieję, że Ross nie jest jakoś poważny chory co? :( I co knuje Maia, gdzie jest drugie dno? ;>
Czekam na następny rozdział i dalszy rozwój wydarzeń
Pozdrawiam
~ Mea/Wierna ~
Dziękuję kochana :*
UsuńMam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
Kiedy next czekam ale mam nadzieję że go nie zawieszasz ani itp
OdpowiedzUsuń