piątek, 16 maja 2014

Rozdział 12 ,,Zamieram"

*Laura*

Piszczę cicho, gdy Monica - tatuażystka w zakładzie, do którego przyprowadził mnie Peter - zbliża maszynę do mojego ciała. Czuję ukłucie w okolicach nadgarstka. Czuję, jak dziewczyna robi jakieś zawijasy na moim ciele. Wzdrygam się, gdy na chwilę przystaje. To nie trwa długo. Pa parunastu minutach odłącza maszynę i uśmiecha się do mnie. Puszcza do mnie oko zza swojej rockowej ciemnej krzywki.
- Gotowe. Jak ci się podoba ? - pyta.
Spoglądam na nadgarstek prawej dłoni. Tatuaż jest piękny. Delikatny i nie rzucający się w oczy, mimo to wyrażający mnie.
- Jest piękny. - szepczę.
- To dobrze. - uśmiecha się dziewczyna. - Cieszę się.
Chcę zejść i zapłacić, lecz Peter uprzedza mnie ruchem dłoni.
- To mój prezent urodzinowy dla ciebie.
Dziękuję mu i wychodzę na ulicę. Powietrze jest już chłodne.
Po chwili Peter wychodzi i swoim samochodem odwozi mnie do domu Lynchów.
To chyba nie miło wyrywać się z własnej imprezy, a później wracać i udawać, jak gdyby nigdy nic.
Peter mówi, że musi już iść, bo czeka na niego dziewczyna. Żegnamy się całusem w policzek, po czym on odjeżdża.
Ja wchodzę do domu, przez ogród, jakbym nigdy go nie opuszczała.
- No Marano ! - słyszę za sobą, wchodząc do salonu. - Szybko wróciłaś ! Stchórzyłaś ?
- Chciałbyś. - mruczę, podciągając rękaw marynarki. Krzywię się, zdejmując papier ochronny.
Mina Lyncha mówi wszystko. Jest zszokowany. Nie wierzył, że dam radę.
- Ale ty... - piszczy.
- To co, Lynch ? Jestem małą dziewczynką ? - mówię sarkastycznie, po czym nie zwarzając na jego odpowiedź, idę do kuchni. Z tego co wiem zaraz przyniosą mój tort.

*Rydel*

Wbijałam właśnie 18 świeczkę w tort dla Laury, gdy do kuchni wszedł Ell.
- Hejka Delly. - rzekł, podchodząc do mnie.
- Cześć Ell. Jak ci się podoba ?
- Genialny. Spodoba jej się. - zapewnił.
- Mam nadzieję. A jak sprawa między moim bratem i...
- I Vanessą ? Dobrze, chyba. Cały czas ze sobą gadając. idealnie się dobrali. - zaśmiał się Ell.
- Heeh. To dobrze. Wnieś tort, jak ci powiem, dobrze ?
Po tych słowach poszłam do salonu, by uciszyć gości.

*Ross*

Ryd weszła do salonu i jednym ruchem ręki uciszyła muzykę i gości.
- Jesteśmy tu dziś wszyscy, by świętować 18 urodziny naszej przyjaciółki Laury ! - zaczęła. - Teraz zjemy tort, a później Laura odpakuje prezenty !
Goście zaczęli krzyczeć i piszczeć.
Laura została popchnięta przez kogoś na środek, jako solenizantka.
Stała tam z uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Wszyscy myśleli, że jest podekscytowana, ale chyba tylko ja wiedziałem, że tak naprawdę jest lekko speszona i onieśmielona. Sam nie wiem, skąd tak wiele o niej wiedziałem. Może to rzez te miesiące, które spędziliśmy razem na planie.... Jakie rzeczy wiem jeszcze o Marano ? Znam jej ulubiony kolor (to proste: czerwony). Wiem, że łatwo się denerwuje, łatwo ją rozzłościć. Wiem, ze łatwo się nie poddaje. Wiem, ze ma w zwyczaju perfekcjonizm. Wiem, że nie lubi przegrywać. Wiem, że często uśmiechem maskuje łzy. Wiem, że kocha makaron i babeczki. Wiem, że jej rodzice zginęli, choć ona nigdy mi o tym nie powiedziała.
Spojrzałem na Marano. Zdmuchiwała właśnie świeczki z tortu, który przed chwilą przyniósł Ell.
Czy to możliwe, bym tyle wiedział, o osobie, której nienawidzę ? Czy to możliwe, bym tyle o niej wiedział ?

*Laura*

Zamknęłam oczy. ,,Znaleźć to, czego szukam". Zdmuchnęłam świeczki.
Ludzie zaczęli bić brawo i wiwatować.
Popatrzyłam na nich i do każdego się uśmiechnęłam. Nagle mój wzrok padł na Lyncha. Chłopak stał oparty o framugę wejścia na taras, ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i przyglądał mi się. Lustrował każdy mój ruch. Nie umiałam odczytać jego wyrazu twarzy. Był może lekko znudzony, nieobecny, może lekko poddenerwowany ? Dopiero, gdy spojrzałam mu w oczy wszystko zrozumiałam. Był zdziwiony i ciekawy zarazem. Te odczucia idealnie odbijały się w jego oczach. Idealnie to oddawały.
Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę, po czym odwróciłam wzrok, targana przez kogoś za ramię.
Ze zdziwieniem stwierdziłam, że Raini coś do mnie mówi.
- Co ? - zapytałam.
- Prezenty. Mówię, żebyś je odpakowała. - powtarza Raini.
Siadam na fotelu, a goście wokół mnie.
Po kolei biorę pakunki, a następnie je otwieram.
Wiele z nich jest powtarzalnych. Biżuteria, pieniądze, ubrania.
Mimo to wciąż się uśmiecham.
Nagle dochodzę do partii prezentów, które ciekawią mnie najbardziej.
Są to cztery pudełka: zielone, czerwone, żółte i szarawe.
Sięgam po żółte.
- Od Rydel, Rikera, Rockiego, Rolanda i Ella. - czytam na głos.
Gdy powoli odrywam papier, goście zastygają. Co takiego mogli mi dać najlepsi przyjaciele ?
Zastygam z piękną ramką na zdjęcia i fioletowym aparatem w dłoni.
- Żebyś mogła uwieczniać każdą spędzoną z nami chwilę. - tłumaczy Rydel.
- Pomysłowe. - ściskam ich. - Dziękuję.
Riker bierze ode mnie dużą ramkę i kładzie obok fotela, bym mogła zająć się resztą prezentów.
Biorę zielone.
- Od Raini.
Targam papier, a moim oczom ukazuje się zeszyt z ciekawą okładką.
- To pamiętnik. Żebyś mogła zapisywać w nim wszystko, co czujesz.
- O, Raini. - mocno ją obejmuję.
Następnie miałam sięgnąć po szare, lecz Vanessa powstrzymuje mnie ruchem dłoni.
- Otwórz czerwone. Jest ode mnie.
Sięgam więc po czerwone. Jest duże, ale lekkie.
Zdejmuję pokrywkę i jakże się zadziwiam.
W środku leży tylko mały skrawek papieru. Są na nim jakieś bazgroły, jakby Van pisała to na szybko.
- Haha ! Żartuję ! Twój prawdziwy prezent jest w ogrodzie, w altanie. Buziaczki, Nessa. - czytam na głos.
Szybko zrywam się na równe nogi i biegnę do ogrodu. Mijam w drzwiach Lyncha, ale nie przejmuję się nim.
Gdy dobiegam do altany, widzę  małego, rudego kotka.
Podchodzę do niego i kucam, a on podchodzi do mnie i zaczyna lizać mnie po rękach.
Biorę go na ręce i pędzę do domu.
Wszyscy są zachwyceni małym rudzielcem.
- Dziękuję Vanessa. - mruczę, wtulając się w siostrę.
Goście myślą, że to tyle z prezentami, więc wracają do zabawy.
Nagle Lynch odciąga mnie za ramię w bok.
- Czego Lynch ?! - warczę.
- Nie wiedziałem, że lubisz koty. - odpowiada.
- Co cię to ?
- Masz. - wręcza mi szare pudełko. - Zapomniałaś go otworzyć.
Bierze ode mnie kota i odchodzi, zostawiając sam na sam z szarym pudełkiem.
Nie wiem nawet ile czasu tracę na wpatrywaniu się w szare pudełeczko.
Po chwili jednak, biorę się w garść i otwieram je.
Zamieram.

--------

No i jest ! Jak myślicie co będzie w pudełku ? Albo raczej OD KOGO ? Piszcie w komentarzach !

KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO DALSZEGO PISANIA !!!




4 komentarze:

  1. Hmmm... coś fajnego :)
    Ekstra rozdział, po prostu brak mi słów :) next, next, next!

    OdpowiedzUsuń
  2. no to jasne, że od Rossa :3 tzn chyba.. albo od Davida. nie wiem .-.
    Musiałaś w takim momencie przerwać?! Grr.
    Czekam na kolejny, dawaj szybkooo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce następny , dodasz dzisiaj ? Proszę :)

    OdpowiedzUsuń