niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 14 ,,Nienawidzę cię."

Rozdział zadedykowany dla Happy ^^
Dziękuję bardzo :)

------

*Laura*

- Ozi. - powiedziałam.
- Ozi ? - upewnił się Lynch. - Nie no. Nawet ładnie.
Po chwili  zasnął. Ja też miałam się położyć, lecz nagle coś sobie uświadomiłam.
- Lynch ?
- Co ?
- Nie mogę w tym spać. - wskazałam na sukienkę.
- Co sugerujesz ? Mam ci dać coś swojego ?
- Nie wiem. Rydel nie ma żadnej piżamy ?
- Nawet jeśli, to nie wiem gdzie. A nie będę wchodził do jej pokoju. Zrobiłem to raz i więcej nie powtórzę tego błędu. - rzekł, a widząc moją zdziwioną minę, dodał: - Nie pytaj.
Po chwili westchnął.
- Dam ci moją koszulkę. - po czym podszedł do szafki i wyjął z niej czerwoną bluzkę z logo Beatelsów.

*Ross*

Podałem koszulkę Marano.
- Idź do łazienki. - wskazałem na drugie drzwi w moim pokoju. - Ja poczekam.
Dziewczyna poszła i długo nie wracała. Słyszałem dźwięk lejącej się wody, więc pewnie brała prysznic.
Wyszła tak gdzieś po 20 minutach, ubrana w moją koszulkę, z ręcznikiem na głowie, z poprzednimi ubraniami w ręce.
Ułożyła je na fotelu, obok łóżka. Później ściągnęła z głowy ręcznik, rozrzucając mokre włosy, na boki.
Wyglądała słodko. Za duża koszulka co chwile spadała jej z jednego ramienia. Mimo to nie była zbyt długa - sięgała jej do połowy uda. Włosy były jeszcze mokre, więc co chwilę z któregoś z nich kapały krople wody.
Zauważyłem, że patrzy na mnie lekko onieśmielona, więc odwróciłem wzrok i odchrząknąłem.
- To... ja już pójdę. Miłej nocy i takie tam. Jakbyś czegoś potrzebowała to... - uśmiechnąłem się i podszedłem do drzwi.
- Lynch ? - powiedziała, gdy byłem już teoretycznie na korytarzu.
- Tak ?
- Dzięki. I dobranoc. - rzekła.
- Nie ma za co. Dobranoc. - po tych słowach zamknąłem drzwi i poszedłem na dół, gdzie impreza mogło by się zdawać - dopiero się rozkręcała.

*Vanessa*

Ross dopiero po parudziesięciu minutach, odkąd Laura do niego poszła, wrócił do salonu.
- Ciekawe co tam robili. - szepnęłam (a właściwie krzyknęłam, co w tym hałasie, uchodziło za szept) do Rydel, która tańczyła obok mnie.
Delly powiodła wzrokiem w kierunku swojego młodszego brata, który właśnie schodził do salonu po schodach.
- Oh, Ness. Moim zdaniem to chyba oczywiste....
Obie się zaśmiałyśmy.
- Nie, a tak serio. Widać, że ich do siebie ciągnie. - zauważyłam.
- No jasne. Ale oboje twierdzą, że się nienawidzą. - prychnęła Dell.
- Między miłością a nienawiścią jest cieniutka granica.
- Heeh. Trzeba znaleźć sposób, żeby ich do siebie zbliżyć. I to jeszcze przed naszym przesłuchaniem w wytwórni. Jeśli się uda pojedziemy w trasę koncertową. Wiesz, że mamy już płytę, ale jeżeli przesłuchanie dobrze wypadnie pojedziemy dookoła świata. Byłoby fajnie, gdyby Ross był w dobrym humorze.
- A on przypadkiem nie ma dziewczyny ? - zdziwiłam się, wyciągając Ryd do ogrodu, byśmy mogły spokojnie porozmawiać, o swataniu naszego młodszego rodzeństwa.
- Niby ma. Tą swoją Maię. Ale on jej nie kocha.
- Czemu tak sądzisz ? - spytałam.
- To widać. Nie wiem w ogóle czemu z nią jest.A Laura nie ma chłopaka ?
- Miała tego swojego Davida, ale on był niby tylko jej przyjacielem. Ale coś czuje, że z tego mogło narodzić się coś więcej. A on teraz wyjechał i wraca za tydzień, więc mamy mało czasu.
- Coś wykombinujemy. - uśmiechnęła się Ryd.
W tej chwili do ogrodu wpadł Ell.
- Hej, Ryd ? Zatańczysz ze mną ? - zapytał. - Leci Can't Remember To Forget You, a wiem, że to uwielbiasz.
- Jasne. - odparła Delly i oblała się rumieńcem.
Ścisnęła moją dłoń, po czym poszła z Ellem do środka.
Ja siedziałam sama w ogrodzie i patrzyłam w gwiazdy.
Nagle coś złapało mnie za kark.
Wzdrygnęłam się. Okazało się, że tym czymś był Riker.
- Przestraszyłeś mnie, debilu ! - wrzasnęłam.
- Sorka Van. Co tak sama siedzisz ? - zapytał, siadając obok mnie na krześle.
- Bo tam - wskazałam na dom. - jest za głośno.
- Faktycznie. - zgodził się ze mną.
- A ty ? Co ty tu robisz ?
- Cóż... Przyszedłem tu z dwóch powodów. Po pierwsze: bo nie mogłem patrzeć na Rydel i Ella tańczących razem. Fu ! - krzyknął.
Zaśmiałam się. Ale on jest zabawny.
- A po drugie: - powiedział już bardziej poważnie. - Bo zobaczyłem, że jesteś sama.
Uśmiechnęłam się.
- Dzięki Riker.
Nagle usłyszałam ,,One way or another" w wykonaniu One Direction.
- Ubóstwiam to ! - krzyknęłam i porywając Rikera za rękę, pobiegłam do domu.

*Ross*

Dochodziła 5 nad ranem, gdy goście zaczęli powoli wracać do domów. Co dziwne, nikt nie zauważył, że przez ponad dwie godziny na urodzinach, nie było solenizantki.
Gdy około 5:20 dom opustoszał, a Moje rodzeństwo, Van i Ell poszli już spać, ja ułożyłem sobie piękne łóżeczko na kanapie w salonie.
Już miałem się kłaść, gdy nagle zauważyłem, ze nie mam telefonu. Sięgnąłem pamięcią wstecz i uświadomiłem sobie, że musiałem zostawić go na komodzie w moim pokoju, gdy ścieliłem łóżko dla Marano. Więc teraz chcąc czy nie, musiałem tam wrócić. Cicho, żeby nikogo nie obudzić, poszedłem na górę.
Wszedłem do własnego pokoju i podszedłem do komody.
Wziąłem komórkę i już miałem wyjść, gdy nagle Marano się obróciła.
Spała. Lecz teraz była odwrócona twarzą do mnie.
Nawet we śnie wyglądała pięknie.
Oddychała powoli.
Przyglądałem jej się przez chwilę, po czym już miałem wyjść z pokoju, gdy nagle ręka Laury oplotła się wokół mojego nadgarstka.
- Marano. - szepnąłem.
Nic.
- Marano. - powtórzyłem.
Cisza. Nadal powoli oddychała. Spała. Na pewno.
Delikatnie ująłem jej rękę i ściągnąłem ją z mojego nadgarstka. Następnie ułożyłem jej dłoń na kołdrze. Marano uśmiechnęła się przez sen.
Miałem ochotę siedzieć tam i po prostu na nią patrzeć.
,,Nienawidzisz jej debilu !" - zganiłem się w myślach. - ,,Nienawidzisz jej, a ona nienawidzi ciebie !!!"
To mnie ocknęło. Wstałem z podłogi i podszedłem do drzwi.
Tam jeszcze raz spojrzałem na Marano.
- Nienawidzę cię. - szepnąłem, w przestrzeń, po czym wyszedłem.

*Laura*


Lynch podszedł do drzwi (jak stwierdziłam po krokach).
Nagle przystanął i powiedział:
- Nienawidzę cię.
Po czym wyszedł.
Gdy drzwi się za nim zamknęły, otworzyłam oczy i odpowiedziałam, w stronę zamkniętych drzwi:
- Ja ciebie nienawidzę bardziej.

--------

Jest ! Dzięki za waszą opinię, że wolicie, bym pisała w czasie przeszłym :*
Dzięki wielkie ! :)

KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ, DO DALSZEGO PISANIA !!!!

4 komentarze:

  1. Ojej, jakie to słodkie :) cudowny rozdział i o wiele lepiej się czyta.
    Czudny milordzie, tak dalej :D

    Zapraszam do siebie:
    raura-love-story567.blogspot.com
    Czy rodzice pozwolą Laurze i Rossowi być że sobą?

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam to 'nienawidzę cię' odbieram jako 'kocham cię' XD A co tam, YOLO >__<
    Tak, o wiele lepiej się czyta w takim czasie :D
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń