czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 7.

*Laura*

Było już dość późno. Byłam na wpół przytomna. Za mało, by mówić, lecz wystarczająco by widzieć wszystko, co dzieje się w pomieszczeniu. Zobaczyłam, jak Lynch bierze do ręki swoją skórzaną kurtkę i kluczyki do auta. Później, chyba myśli, że śpię, bo przykrywa mnie kocem. Ledwo dostrzegam, że się uśmiecha, gdy to robi. Potem już ma wychodzić, ale słyszy dzwonek do drzwi.
Van - myślę. - No, nieźle się moja siostrzyczka zdziwi, gdy zobaczy mojego wroga w naszym domu !!!
Chłopak idzie otworzyć.
Oczekuję zdziwionego głosu Ness, ale zamiast tego dochodzi mnie cichy szept Davida.
CO ON TU ROBI ???
Cicho zwlokłam się z kanapy i podkradłam się do hollu. Schowałam się za ścianą, oddzielającą salon od wejścia i słuchałam, o czym rozmawiają.
- Czujesz coś do Laury ? - spytał David.
CO TO WGL ZA PYTANIE ?
Byłam bardzo ciekawa reakcji Davida. Był nieźle spięty, pewnie oczekiwał odpowiedzi twierdzącej. Zrobiło mi się go żal. Biedak był nieźle zestresowany, bo nie wiedział, że odpowiedź będzie brzmiała NIE.

*Ross*

- Nie. - odparłem.
Mimo iż wydawać by się mogło, że to takie oczywiste... przyszło mi to z  nie małym trudem.
Chłopak odetchnął.
- A już się bałem.
- Płakała przez ciebie. - wspomniałem.
- Źle mnie zrozumiała. Tylko tyle. Jutro jadę na dwa tygodnie do Denver, na plan zdjęciowy, ale jak wrócę to wszystko jej wyjaśnię. -  uśmiechnął i odwrócił się.
Mimo to jeszcze raz się do mnie odezwał.
- Powiedz jej, że byłem. I, że jak wrócę to wszystko odkręcę. - po tych słowach, poszedł.
Zamknąłem za nim drzwi.
Gdy się odwróciłem, zauważyłem skrawek materiału, wystający zza ściany.
Laura - pomyślałem. - Była tam przez cały ten czas. Wie, co powiedziałem.

*Laura*

Wiedziałam, że Lynch mnie widział.
Wyszłam z kryjówki i stanęłam na przeciw niego.
- To był David ? - spytałam.
- Tak. - odparł.
- Czego chciał ?
- Nie słyszałaś ?
- Nie, dopiero wstałam. - skłamałam. Po co ma wiedzieć, że ja wiem ?
- Aha. Powiedział, że jak za dwa tygodnie wróci z Denver to ci wszystko wytłumaczy. To co się dziś między wami stało. - rzekł.
- Ok. Ty już idziesz ?
- Tak. Nie chcę, żeby Ryd się o mnie martwiła. - po tych słowach poszedł do salonu, po chwili wracając ze swoimi rzeczami w ręce.
- Dzięki... za film. - powiedział, ubierając skórę (no, że kurtkę) na siebie.
- Nie ma za co. Tylko, Lynch ?
- Tak ?
- To nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółmi, czy coś w tym rodzaju. - powiedziałam.
- Jasna sprawa, Marano. - odparł, wychodząc.
Gdy wyszedł, uśmiechnęłam się sama do siebie. David chciał wyjaśnić całą tę sprawę. To było jak prezent urodzinowy. Wreszcie zaczęło się układać...

*Ross*

Dojechałem pod dom o 22. Było już dość ciemno i późno, więc zdziwiłem się, że światła w domu są zaświecone.
Wszedłem do domu i nieźle się zdziwiłem.
Ledwo, co pożegnałem się z jedną Marano, druga - siedziała u nas na kanapie.
- Hej, Ross. - zawołała do mnie Ryd.
- Hej, Ryd, Nessa. - odparłem. - Nie, że coś, ale... Co tu robisz, Van ?
- Obgadujemy z Delly pewną ważną sprawę. - zaśmiała się Nessa.
- A konkretniej ? - dopytuję, waląc się na kanapę w rogu.
- Konkretniej: urodziny Laury. Są już za tydzień. - powiedziała Ryd.
- Robicie jej jakąś imprezę ?
- Tak, a chcesz się przyłączyć ? - pyta Van.
- Z przygotowywaniami, nie. Ale na imprezę chętnie przyjdę.
- Olej go. - powiedziała Ryd do Nessy.
- Planujecie to zrobić tutaj ? - zapytałem.
- Nie dokładnie. W ogrodzie. Wiesz, nad basenem i takie tam. - sprecyzowała Delly.
- Spoko. - mruknąłem.
- Gości już mamy, zakupy zrobimy, prezenty kupimy, tylko jest jeden problem... - zatrzymuje się Nessa.
- Jaki ?
- Tego dnia Laura jest zawsze przy mnie. Potrzeba kogoś, kto by ją zajął, kiedy my będziemy tu wszystko przygotowywać... - nagle Vanessa milknie. Wymieniają z Delly porozumiewawczo spojrzenia, po czym ich wzrok przenosi się na mnie.
- Nie. - od razu zaprotestowałem. - Ja tego nie zrobię.
- Zrobisz. - rozkazuje Nessa. - Mam już nawet plan. Pójdziesz do niej, że niby chcesz poćwiczyć kwestię do następnego sezonu. Najpierw wciśniemy jej kit, że wieczorem jest jakaś ważna gala, na jaką musi iść, więc na wieczór się wystroi. Po ćwiczeniu ról, wsadzisz ją w samochód i pod pretekstem tej gali, przywieziesz ją tutaj. I po kłopocie.
- Jesteś genialna ! - piszczy Rydel.
- Tak, bardzo. - przerywałem jej. - Tylko, że jest jeden mały problem: nie zrobię tego.
- Zrobisz, zrobisz, blondasku. - zaśmiała się Nessa. - Zrobisz, zrobisz...

*Vanessa*

Byłam pewna, że mój plan zadziała ! Nie mówię, że moja siostra jest głupia (może tylko trochę łatwowierna), ale jestem pewna, ze da się nabrać !
- To co ? Ustalone. - uśmiecham się.
Nie zważając na sprzeciwy blondyna, żegnam się z Rydel i opuszczam dom Lynchów.
O tak ! Laura będzie miała najlepszą 18 EVER !!!

-----------

No więc.... Tak. Postanowiłam usunąć na razie Davida, by w kolejnych rozdziałach móc wprowadzić Raurę. Będzie mega słodko !!! HEHEHE. KOMENTUJCIE !!!

KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO PISANIA !!!!!

2 komentarze:

  1. Oj zrobi, zrobi :)
    Nawet mam pomysł na następny, tylko że to twój blog, nie wtrącam się.
    Niech Laura upadnie i Ross ją złapie! Tylko... na osobności! Oooooj proszę!!! Żartuje :D
    Extra, extra i extra. Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń