*Laura*
Podczas obiadu David zachowywał się bardzo dziwnie. Przez cały czas bawił się sztućcami, albo rąbkiem swojej bluzki.
- Hej, wszystko ok ? - zapytałam, łapiąc go za rękę na stole.
Spojrzał na mnie, a ja od razu cofnęłam dłoń.
Nie wiem, czemu, ale jego zachowanie było naprawdę niepokojące.
- Przepraszam cię. - rzekł, mierzwiąc włosy.
- Ale coś się stało ? - upewniłam się.
- Nie... To znaczy tak.
- O co chodzi, David ? - znów dotknęłam jego dłoni. - Pamiętaj, że cokolwiek to jest, to możesz mi powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale ja nie chcę się z tobą przyjaźnić ! - wybuchnął.
Szybko wzięłam swoją rękę.
Jego słowa kręciły mi się w głowie. Nie mogłam tego zrozumieć. Najpierw mówi, że mu na mnie zależy, a potem, że nie chce się ze mną przyjaźnić.
Spojrzałam mu prostu w oczy. Potem porwałam z krzesła moją torebkę i wyszłam z knajpki.Chyba za mną krzyczał, ale miałam to gdzieś.
Szłam ulicą w kierunku domu. Miałam go dość. Pierwsze łzy pojawiły się w moich oczach.
Wtedy jakiś samochód zaczął trąbić. Na początku miałam to gdzieś, ale gdy trąbienie nie ustało, obróciłam się i jakże się zdziwiłam. Na chodniku za mną zaparkował samochód, a na miejscu kierowcy siedział Lynch. Mimo moich przypuszczeń, w samochodzie nie było Mai.
Podeszłam do samochodu, a Lynch otworzył drzwi od strony pasażera.
- Podwieźć cię ? - zapytał.
- Nie, dzięki. - syknęłam.
Wtedy zagrzmiało, a z nieba zaczął padać deszcz.
- Na pewno ? - powtórzył.
Wsiadłam, a on ruszył. Wjechał na ulicę i skierował się na drogę w kierunku mojego domu.
- Gdzie Maia ? - spytałam, patrząc w okno.
- Odwiozłem ją do domu. Nie poszliśmy na film, bo źle się poczuła. Gdzie David ?
- Nie rozmawiajmy o tym.
*Ross*
Marano wydawała się niezwykle przygnębiona. Czyżby między nią a Davidem nie za bardzo się układało ?
Już miałem zadać jej to pytanie, dobijając ją, lecz zauważyłem, że łzy spływają jej po policzkach. Nie wiem czemu, ale tym razem jej odpuściłem.
Do końca drogi nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem.
Podjechałem pod jej dom, a ona odpięła pas. Już miała otworzyć drzwi, gdy nagle odwróciła swoją głowę i spojrzała mi prosto w oczy. Jej czekoladowe oczy były teraz zaburzone czerwienią łez. Wydawała się taka bezbronna i delikatna.
- Może chcesz wejść ? - zapytała.
- Chcesz, żeby wszedł do ciebie do domu ? Zapraszasz mnie ? - zdziwiłem się.
Spodziewałem się jakiejś ciętej riposty, a ona tylko szepnęła:
- Nie chcesz, to nie. Spoko.
I wyszła z samochodu.
Nie wiedziałem, czemu była taka dobita, ale taka spokojna, lekko przerażona Laura była niezwykle słodka i pociągająca.
- Poczekaj, Laura ! - krzyknąłem.
Po chwili wysiadłem z auta i podbiegłem do niej.
Deszcz lał niemiłosiernie.
Zatrzymałem ją, chwytając za rękę i odwracając do siebie.
- Powiedziałeś do mnie Laura ? - zdziwiła się, lekko się uśmiechając.
- W końcu to twoje imię. - uśmiechnąłem się.
- To wejdziesz ? - uśmiechnęła się.
- Na chwilę.
Podeszliśmy do drzwi, a Mara... Laura wzięła z torebki klucze.
Przyłożyła je do dziurki. Ręce jej się trzęsły. Nie mogła nimi trafić.
- Daj, wezmę. - wziąłem jej klucze, przez przypadek dotykając jej dłoni. Poczułem ciepły dreszcz. Nie puszczając jej ręki, spojrzałem jej w oczy. Nadal były czerwone, ale przynajmniej teraz było widać w nich ten błysk Laury Marano.
Ona jednak wyrwała swoją dłoń i lekko speszona, wskazała, bym otwarł drzwi.
Zrobiłem to, wpuszczając ją do środka.
Wzięła ode mnie klucze i położyła je na blacie w kuchni.
- Jeśli chcesz coś do picia, lub do jedzenia, to bierz co chcesz. Ja pójdę się tylko przebrać i za chwilę do ciebie wrócę. - rzekła i wchodząc na schody, poszła do góry.
Poszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem Pepsi i nalałem sobie do szklanki.
Usiadłem na kanapie i zacząłem przyglądać się salonowi.
*Laura*
Sama byłam zdziwiona, że zaprosiłam go do domu, ale najwyraźniej byłam nieźle dobita.
Zdjęłam z siebie mokre ubranie, zmyłam rozmyty makijaż i spięłam włosy.
Weszłam pod prysznic A po nim szybko się ubrałam i uczesałam. Dałam lekki makijaż i parę błyskotek.
Tak gotowa zeszłam na dół, do mojego wroga.
Ten siedział na kanapie i czekał na mnie.
- Ładnie wyglądasz. - rzekł, robiąc mi miejsce na kanapie.
- Dzięki. - odrzekłam, nalewając sobie wody. Później poszłam do salonu i usiadłam koło Lyncha na kanapie.
- Chcesz może pogadać o tym, co się stało... - zaczął.
- Zamknij się. - warknęłam.
- A było tak miło. - powiedział Lynch.
- Sorry, po prostu nie chcę o tym gadać. - odparłam.
- To po co mnie tu zaprosiłaś ? Żeby sobie posiedział i się na ciebie popatrzył. Bo jak mam być szczery, to jest na co popatrzeć.
Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w Lyncha. Ten oberwał w głowę, mimo to śmiejąc się.
- Nie. Wiesz co, Lynch ? Chciałam cię przeprosić. Nie mówię, że od razu cię pokocham, ale czasem jestem za ostra. Wybacz. - powiedziałam.
- Kpisz ze mnie ? - powiedział. - Jesteśmy wrogami, a wrogowie sobie dokuczają.
- Heeeh. - mruknęłam. - Jakieś plany na wieczór ?
- A co ? Proponujesz mi coś ? - zaśmiał się.
- Film. Już jeden dzisiaj widziałam, ale ten... - włączyłam telewizor. - Jest najlepszy.
- Jakaś romantyczna komedia ? - wzdrygnął się.
- Avengers.
Stanęło na tym, że Lynch na fotelu, a ja na kanapie, oglądaliśmy film. Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie zasnęłam...
*Ross*
Gdy Avengersi się skończyli, dochodziła 21. Nawet nie wiem kiedy ten dzień zleciał. Obróciłem się, by powiedzieć Marano, że idę, ale okazało się, że ta śpi.
Wziąłem koc i przykryłem Marano. Zgasiłem telewizor i zebrałem swoje rzeczy.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
Odłożyłem moje rzeczy i podszedłem, by otworzyć.
Co dziwne, w progu stanął David.
- Ross... - zdziwił się.
- David, tak ? - spytałem.
- Tak... Jest Laura ? - odpowiedział pytaniem.
- Emm... - odwróciłem się i przypomniałem sobie, że dziewczyna śpi. - Jest, ale śpi. Zasnęła, gdy razem...
- Dobra. Rozumiem. - przerwał mi i już miał odejść, ale jeszcze na chwilę wrócił i zadał mi dość dziwne pytanie:
- Ross... Czujesz coś do Laury ? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
Był zdenerwowany, niespokojny i z niecierpliwością czekał na moją odpowiedź.
- Ross, odpowiedz. - ponaglił.
------
I JEST !!! Krótki, ale mi się podoba., A wam ? Komentujcie !
KOMENTUJĄC, MOTYWUJESZ DO DALSZEGO PISANIA !!!
Super rozdział! Czekam na nexta i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńraura-hate.blogspot.com
cudo<3
OdpowiedzUsuńNiech powie, że nie :) potem Ross będzie bardziej zazdrosny :D
OdpowiedzUsuńCudo cudo cudo i cudo ♥
Kiedy next?
OdpowiedzUsuń